szczerość:
"Zastanawiałem się, dlaczego producenci nie robią tego tak, jak ja, laik bym to zrobił."
skromność:
"Dzięki współpracy z producentami czipów z USA i Japonii mieliśmy wgląd w to, co najlepsze i najnowsze, zanim inni mogli tego spróbować."
brednie:
"DAC - to jest to miejsce, gdzie muzyka POWSTAJE w torze odtwarzania. DAC jest najważniejszy. W "dopieszczaniu DAC-a" ja zwykły śmiertelnik mogłem konkurować i wygrać z korporacjami, bo ja mam czas i możliwości eksperymentalno-odsłuchowe, jakich oni nie mają. Tak właśnie powstał Lampizator DAC."
dalsze brednie:
"Największym problemem innych producentów jest właśnie opieranie się o wzmacniacze operacyjne jako podstawowy blok obrabiający dźwięk, co uniemożliwia otrzymanie wysokiej jakości. Oprócz tego inni producenci stosują lampy (zupełnie błędnie) jako środek do osładzania i koloryzowania dźwięku, co jest zupełnie niepotrzebne, bo lampy są po prostu wierne i czyste."
czysty śmiech:
"Wystartowaliśmy od najlepszego przetwornika, z jakim miałem do czynienia jako hobbysta i poprzez rok codziennych wielogodzinnych testów i eksperymentów podnieśliśmy go do poziomu będącego nową klasą dźwiękową."
Pewno długo polerowali napis na kości :))
I właśnie na takie majaki nabierają się wszyscy audiofile, jak świat długi i szeroki. Na "menadżera wysokiego szczebla w dużej korporacji" który nie "nie kupił leśniczówki na Mazurach, stadniny w Wielkopolsce, czy gospodarstwa agroturystycznego w Bieszczadach, ale rzucił się w odmęty audio". Pływa w tych odmętach całkiem zręcznie :) Ryka mógłby się od niego uczyć techniki pisania marketingowych broszur :)) I polerowania układów scalonych :)