Odnoszę nieodparte wrażenie, że najlepszą sytuacją dla sprzedawcy desek jest taka, gdy usiłuje ją sprzedać na drugim końcu świata gdzieś, gdzie ludzie będą w stanie uwierzyć, że w egzotycznym kraju, z którego pochodzi producent, stosuje się jakieś kosmiczne - lub do wyboru: magiczne, poparte wielowiekową tradycją długotrwałej i żmudnej obróbki drewna odbywającej się przy wtórze szeptanych przez lokalnych szamanów lub innych samurajów zaklęć - technologie, które niwelują/wykorzystują niekorzystne/korzystne energie kosmiczne kluczowe dla pasma przenoszenia i realizmu od-twarzanego materiału dźwiękowego.
Gdybyście byli posiadaczami odpowiednio grubego portfela i mieli do wyboru, powiedzmy w tej samej przysłowiowej cenie 18 kzł, deskę Kazuo Kiuchi z Japonii lub deskę Adama Nowaka, stolarza ze Swarzędza, którą byście wybrali?
P.S. Widzę tu duże pole do popisu dla rodzimej sceny DIY: możnaby zasięgnąć języka, kto podjąłby się zrobienia klona RS15-ANV ;)
-------------------------------------------------------------------------------
Obcych ksiąg nie czytajcie. Czego nie wiecie - Księdza pytajcie.