Lancaster, a co byś powiedział na te monobloki od strony konstrukcyjnej? Ja od razu widzę na czym dowcip polega. Facet po prostu zrobił wtórniki źródłowe. Te końcówki mocy nie posiadają żadnego wzmocnienia napięciowego. Pasywny preamp czyni to przydatnym co najwyżej do niskoomowych słuchawek. Aktywny preamp musi wydać z siebie do 6V RMS. Oczywiście, można sobie kupić CD ayona z wyjściem regulowanym i po problemie. Niemniej, pomysł na te monobloki zawiera pewną dozę poczucia humoru, zwłaszcza gdy atutem ma być brak sprzężeń zwrotnych. No, gdyby się takie pojawiło we wtórniku źródłowy, to by była raczej sensacja. :) Ciekaw jestem czy na zdjęciu to cały tranzystor, to coś z ośmioma nóżkami, czy driver do tego MOSFETa. Jeśli driver jest osobno, to przestaje być prawdą, że tylko jeden tranzystor robi całość. Dużych MOSFETów nie da się sterować bezpośrednio, ale spotkałem się w praktyce z pomysłami upchania drivera i MOSFETa w jedną obudowę, i być może tak tu jest? Nie chciało mi się aż tak dociekać. Na mój gust kondensatorów jakoś mało w tych monoblokach, no ale może na zdjęciu tak to wygląda. O dźwięku się nie wypowiadam, bo trzeba być antytalentem, żeby zrobić źle grający wtórnik. Niech się pan Tomek pomęczy nad końcówką mocy z prawdziwego zdarzenia, która wzmacnia, a nie podnosi wydajność prądową źródła do paru amperów.