Piotrze (i inni przy okazji :) - co do Furtwanglera, to gorąco rekomenduję dostępną jeszcze, choć nie wiadomo jak długo, edycję francuskiej Tahry z trzema wersjami na podwójnym krążku (nagrania z 1937, 1943 i 1954 roku). Nie wiem, czy jest dostępna w Polsce, ale można ją gdzieniegdzie upolować w sklepach zachodnich, a już z całą pewnością za pośrednictwem Societe Wilhelm Furtwangler:
http://www.furtwangler.net/shopping2.htmlMateriał do porównań - zarówno poszczególnych interpretacji Furtwanglera, jak i z innymi nagraniami, znakomity! szczególnie, że wydawnictwo zawiera wielce ciekawą analizę Sami Habry wraz z przykładami dźwiękowymi (te same fragmenty z różnych wersji powtórzone po kolei) wypełniającymi resztę miejsca na płytkach.
Piąta, choć zbanalizowana do bólu, pozostaje jednym z moich ukochanych ARCYdzieł, których w dobrym wykonaniu mogę słuchać na okrągło. Co do innych kreacji - potwierdzam, że warto sięgnąć po mocno nietypową interpretację Celibidache z Monachijczykami; polecam też świetne, bardzo stylowe i energetyczne zarazem nagrania Otto Klemperera (sam najbardziej lubię wersję mono z lat 50-tych z orkiestrą Kolońską, mam to na dawno niesłuchanym z braku toru analogowego winylu, ale edycje dostępne na CD, które znam tylko we fragmentach, wydają się być utrzymane w tym samym duchu).