>> w badaniu progu słyszalności nie używa się pamięci, a w teście ABX to i owszem.<<
Nie, no spoko. Teraz wszystko jasne. Po prostu Wy jakoś mało precyzyjnie się wyrażacie.
A wracając do tematu: co to ma do rzeczy?
Przecież słuch i wzrok są narządami zmysłów adaptatywnymi, ba, wzrok adaptuje się znacznie szybciej niż słuch, dlatego gałka oczna nieustannie wykonuje mikro-ruchy, gdyż inaczej przestalibyśmy widzieć cokolwiek (można sobie to samemmu sprawdzić wstrzykując miejscowo atropinę). Należy przez to rozumieć, że wzrok i jak i słuch, a także powonienie są przede wszystkim "zaprojektowane" pod kątem rejestrowania zmian. Tak więc w ABX nawet udział pamięci STM i hipokampa jest zbędny, wystarczą same ośrodki słuchu w korze skroniowej, gdy zmiany w ABX w audio były do uchwycenia, to pomijając samo trafne określenie, czy gra A czy B, to można przyjąć, że badany gdyby słyszał, to podczas przełączania przełącznika Lutka słuchacz stwierdziłby: "a teraz, gdy przekręciłeś jest inaczej". Niestety ja takiej zmiany we wszystkich przypadkach urządzeń o podobnych parametrach nie słyszałem, podejrzewam, że Lutek też nie.
Lancaster, a wracając do tego, że ja Ci coś imputuję, to zapytam nieśmiało, co miałeś na myśli poprzez analogię porównującą ABX w audio do obserwowania świata przez szybę umorusaną smalcem.
Czyż to nie była jawna deklaracja tożsama ze stwierdzeniem: warunki testu ABX (czyt. nie wiadomo co gra) ograniczają zdolności dyskryminacyjne słuchu, którą jak później twierdziłeś - Ci imputowałem. Jeśli nie, to co miał oznaczać ten smalec?
Ja bym powiedział, że gdy nie widać tego szmalcu w klockach, to też nie słychać różnic :))) Ale to pewnie moje jakieś psychologiczne frazesy :))))))
_____________________________________