Straszna kicha z tymi paskami. Napisz koniecznie do sprzedawcy tegoż cuda, żeby sobie jaj nie robił, bo tylko szkoda Twojej pracy na wymianę takich pasków. Może to i 4 śrubki tylko (+4 od obudowy), ale to dalej Twój czas zmarnowany.
Ja już też jestem po serwisie mechaniki w LX-5. Założony nowy silnik (NOS Mabuchi EG-510ED-2B2), gdyż stary pracował bardzo nierówno, rzęził i był słaby. Paski od revox_de, idler z hAmeryki od Dynamic Technology Group, rolki stare, oryginalne, przetarte szybko IPĄ. Efektem tego jest W&F na poziomie 0.06-0.08% (DIN) z peakami do 0.13, także aż tak bardzo od założeń fabrycznych nie odstaje, z czego się bardzo cieszę. Tym bardziej, że teraz deck mój "test" na W&F (początek utworu "The Passing Of The Grey Company" - Summoning) przechodzi elegancko.
Warto dodać, że przypadłość ze wskaźnikami wysterowania również została rozwiązana. Wskaźniki w moim LX-5 potrafiły losowo przestać działać lub np. wskazywać o 3-5 LEDów mniej niż powinny, po czym po paru sekundach wszystko działało prawidłowo. Również puknięcie w palcem we front decka potrafiło przywrócić je do życia. Czasem też patrząc na nie miałem wrażenie, że migają jakby obok muzyki, nie trafiając w peaki itp.
Podejrzewałem, że to jakiś zimny lut na płytce, więc wszystkie pola przelutowałem, ale nic to nie pomogło.
Problem okazał się trywialny - zaśniedziałe piny na gnieździe płytki. W miejscu, gdzie styki wtyczki dotykały pinów w gnieździe, na pinach widoczne były malutkie czarne punkciki. Już wsunięcie wtyczki nie do samego końca rozwiązywało problem wariujących wskaźników, wiec po wyczyszczeniu pinów wszystko wróciło do normy.
Jak się okazuje warto czasem przyjrzeć się pinom porządniej, bo te czarne punkty były naprawdę bardzo małe.
Zdjęcia i szybki opis załączę po powrocie do domu, gdyż zapomniałem zgrać zdjęć z aparatu...