Wczoraj wróciłem z Londynu, gdzie na CanJam spotkałem zupełnie przypadkowo Karola Rykę, syna Piotra. Będzie pisał recenzję z Show, chyba na Hifi Philosophy. Z tego powodu ograniczę moją wypowiedź do paru uwag tylko o elektrostatycznych komponentach.
Słuchałem kompletu nowego Orfeusza, oficjalnie zwanego HE-1, po raz drugi, po show w W-wie. Po raz drugi i to aż cztery razy podczas wystawy, posłuchałem 009 ze słynnym Blue Hawaii, BHSE firmy head-amp. (Pierwszy raz to było przed laty). Miałem też szczęście usłyszeć 009 przez nowy wzm. elektrostatyczny MSB z ekstra przetwornikiem DAC tej samej firmy. Najbardziej spektakularny odsłuch dla mnie to był MSB. Stax 009 przy bardzo dobrej dynamice dostał niesłyszalnej dotąd sceny i powietrza, co nawet przekraczało możliwości znanych mi Orfeuszy! Ale jaka jest prawda o wynalazku MSB? Prezentatorzy zrobili tylko tajemniczy uśmieszek, kiedy pytałem, czy to lampa, czy tranzystor, czy hybryda, twierdząc... że nie mogą tego zdefiniować!
Znając dynamikę i scenę najlepszych staksowskich wzmocnień BHSE, WOO WES, KGSSHV czy moich (i Cortazara) wzmacniaczy z LST, ale też porównując z Orfeuszem, mogę jedynie przypuszczać, że MSB używa chipów, gdzie procesorami dokonuje operacji powiększających scenę, pogłos czy rozszerzającymi dynamikę. Na ten domysł wpadłem po posłuchaniu zaraz obok procesora dźwięku Smith Realiser w wersji "16" do kina domowego (ale też Hifi). Jak dźwiękiem można manipulować do kompletnego złudzenia, pokazano mi właśnie tam - słuchałem efektu, jakbym miał przed sobą kolumny głośnikowe, a nie słuchawki na uszach. Po zdjęciu słuchawek włączały się dla porównania boxy przed słuchającym. I jakby nie było żadnej różnicy... A więc hasło wg mnie brzmi: Procesory dźwięku. Dziś na etapie zminiaturyzowanej komputeryzacji, jak było słychać na show, jest wszystko możliwe.
Więc, kto nie chce wydawać 38 tys. na wzmacniacz i drugie dwa razy? tyle na DAC firmy MSB; do tego nie chce dźwięku "w głowie", polecam Smith Realizer typ "8" plus jakiś znakomity konwencjonalny wzmacniacz z LST. BHSE nie przekonał mnie - nawet jeżeli grał na znakomicie wysokim poziomie, gdzie było wszystko, jednak, raczej mojego toru nie zamieniłbym na ten wzmacniacz dawany mi nawet darmo. To już z pamięci wywołany WOO robił lepsze wrażenie akustyczne. Wg. mnie w graniu BHSE nie było "sterydów" - żadnej magii MSB, czy starego Orfeusza.
Co do Orfeuszy: Twierdzę subiektywnie, że sygnatura nowego HE-1 może jest nowocześniejsza i lepsza do muzyki pop, jednak naturalność płynięcia z muzyką, też tą klasyczną z akustycznymi instrumentami, nie zostawia mi specjalnie wątpliwości i wskazuje pierwsze miejsce dla staruszka HE-90. Którego możemy i tak "unowocześnić" jak w systemie u Wiktora, Cortazara czy u Brodacza.