Wracając do tematu aktualnie mogę dać ogólne wskazówki, co warto stosować z LST i traktujcie je jako z mojego punktu widzenia, subiektywne. Wzmacniacz, obojętnie czy integra, czy dzielony, powinien być szybki, z wysoką slew rate (Krell ma mistrzowskie 40V/msec), czysty (możliwie class A), posiadający w końcówce mocy wysoką wartość DF (damping factor) możliwie powyżej 100, lepiej -300 i więcej. Co do mocy, tu były robione różne przymiarki i moje wcześniejsze uwagi wydają się już mało aktualne - na dziś uważam ok. 100 W na kanał, żeby było optymalnie, za minimum. Też w przypadku LST typu HBZ z wyższym przełożeniem. Powodem jest m.in. wysoka impedancja elektrostatów i ich impulsowe błyskawiczne zapotrzebowanie sporych rezerw mocy. Jak masz np. Porsche, to nie jest problemem nagłe przyspieszenie w przypadku zagrożenia, a więc rezerwa mocy...
Oczywiście głównym tematem jest sygnatura dźwięku (różne gusta), dynamika, wielkość sceny, rozdzielczość, niski poziom THD itd.
Aby przeskoczyć z łatwością znane dotąd wzmacniacze li tylko do elektrostatów, należy niestety nieco nadwyrężyć portmonetkę. Niektórzy myślą, że przeciętny wzmacniacz załatwi sprawę. Ale jeśli tak, to nie potrzebują produktu-pomostu LST: to może być też np. stare SRD-7pro, czy WEE firmy Woo Audio.
Spotykam się często z pytaniem, a co z lampowymi? Lampowe wzmacniacze są szybkie i ogólnie nazywane ciepłymi, można je stosować z LST też. Sam miałem Octave, Ayona i było super. Ale technicznie rzecz biorąc, tak naprawdę jest to jak jazda najpierw w dół, a potem w LST w górę. Więc najlepszym wg mnie rozwiązaniem jest ciepły przedwzmacniacz (lampa albo też jeden ze starszych Pre Accuphase) plus neutralna, szybka i mocna końcówka tranzystorowa. Lub odpowiednia hybrydowa konstrukcja integry. Tranzystory współpracują z transformatorami LST lepiej niż z lampą w końcówce. Do tego wniosku doszli też chyba inżynierowie Staxa budując flagowiec hybrydę SRM-T8000.
Pozostaje jeszcze trudne pytanie, co nie nadaje się w kombinacji z LST. Powiem tak - takich wzmacniaczy jest jedynie garstka. Z pewnością wśród nich jest zdecydowanie więcej lampowych jak tranzystorowych, generalnie stanowią one podług doświadczeń do dziś mniej jak 5% wszystkich mi znanych. Przeważnie wynika to ze stosowanych czasem zabezpieczeń stopnia końcowego. Ale co wadzi wziąć swój LST pod ramię i pójść do salonu na testy?
Naturalnie ważnym jest, jaki mamy do dyspozycji budżet. Jeśli patrzymy ostro na koszta, to można przecież okazyjnie dostać świetne używane wzmacniacze wysokiej klasy za powiedzmy, połowę ceny. Starsze legendarne Accuphase dla przykładu, czy końcówki Krell. Inne, to w przypadkowej kolejności- Audio Research, Mark Levinson, Spectral, MBL, AVM, Musical Fidelity, Luxman, Bryston, Moon, co mi akurat przyszło do głowy. Nie wspominając starych legendarnych Sony, Marantz, Onkyo, Treshold itd. Co nie znaczy, że zapominam o wyjątkowych, wspaniałych lampowcach jak VAVAC czy Sun Audio Uchida...
U mnie obecnie do "wzięcia" LST TS, używany do testów, stan idealny, okazyjnie.
PS.: Jeżeli coś pomyliłem czy opuściłem, proszę o sprostowanie/uzupełnienie.