3.
Porównując, obu staxów słucham często na trzech systemach (poprzez trzy LST, na końcu łańcucha): a/Accuphase C-290 -->Accu A-50V; b/Accuphase C-290 -->Krell Duo 175 xd; c/Integra Accu D-480. A jest jeszcze i czwarty świetny wzmacniacz: ESCAFF naszego niedocenianego kolegi Adama (escaflowne), który zasłużył mi się wybitnie przy wygrzewaniu s-ki. Jego ruskie lampy grały po ok. 6-8 godz. dziennie, bez przerwy, bez awarii. Wg mnie po porównaniach do staxowego T8000 - to brylant do falsyfikatu za ułamek ceny flagowego wzm. staxa.
W porównaniach opieram się nie tylko na swojej opinii; dwu kolegów było, słuchało. A więc co takiego lepszego w nowych 009s i czy w ogóle? Obie sztuki różnią się na tyle, że są od razu rozpoznawalne, też w "ślepych" testach. Czy jest to złocenie siatek statorów, inny profil otworów i ich szlifowanie, czy nowa super-thin membrana z materiału MLER2, czy jeszcze inne czynniki wpływające na zmianę dźwięku - nie wiem. Też nie wiem, czy wszystkie technologiczne niuanse moich 009s z 2020 odpowiadają 1:1 tym w 009s z 2018, które testował Krzysztof M. Raczej nie, jak czytam jego wpisy. Skośnookie ludziki z manufaktury w Tokyo znani są ze swoich potajemnych zmian w różnych modelach staxa, zmian technicznych niuansów powodujących czasem znaczne zmiany sygnatury dźwięku.
No bo u mnie w 009s np. żadnej dziury w "średnim" basie (co to jest?) nie ma. Kolega miał na myśli może bas wyższy ok. 50-200Hz. Owszem obszar basu 009 różni się od S-ki, bas niski jest w innej proporcji do basu wyższego. W 009s rejestry basu od tego najgłębszego do wyższego są wyrównane, dół dostatecznie wyeksponowany, szczegółowy, precyzyjnie oddający barwę instrumentu (kontrabas, organy, najniższe dźwięki subkontra pod czarną klapką fortepianu konc. Bösendorfer). W 009 bas wyższy odczuwam jako podbity nieco, ciemniejszy. Być może jest to w pewnych typach muzyki korzystniejsze, ale nie bardziej autentyczne jak w 009s. Cała średnica s-ki jest odczuwana jak po zrzuceniu którejś tam z kolei kołderki. Realizm i autentyzm bez granic. Tak krytyczna 1-i 2-kreślna oktawa (262-968Hz) jest trochę jaśniejsza jak w 009 (plus trochę powyżej), ale oddająca bardziej subtelnie barwę i niuanse jak w starszej 9-ce. I w żadnym przypadku nie jest to jaskrawe czy wypaczone, jak to miało miejsce podczas pierwotnego wygrzewania.
Dygresja: Jak było to możliwe, aby konstruktorzy przeprowadzali szybkie eksperymenty z dźwiękiem, coś tam zmieniając w prototypie i po każdej zmianie wygrzewali primadonnę po trzy tygodnie, żeby otrzymać wynik docelowy? Chyba trzymali się innych metod...
Soprany s-ki? Wyśmienite - żadnych wyostrzeń, koloratura sopranistki biorącej wysokie c: bez zarzutu - lśniąco, barwowo przekonująco i realistycznie jedwabnie, bez przegięć, bez świszczących sybilantów. Alikwoty we flażoletach skrzypiec -wszystko na miejscu. A w starszych dziewiątkach - nie do końca, bo przy 2- i 3-kreślnej okt. która wypada ciemniej i w porównaniu nieco mgliście, jaśniej zaczyna się na końcu wysokich jako quasi wyrównanie, alibi do błyśnięcia sopranem. Mimo to taki charakter wysokich może się podobać np. w nagraniach rodem z piwnicy jazzowej.
Na pierwszy rzut ucha s-kę bardzo różni od 009 niesamowity realizm tych pierwszych, większe zbliżenie do fizycznego świata dźwięku i jego barwy, a przy wsłuchaniu się - niesamowity potencjał podawania najmniejszych szczegółów, zmian barwy, wybrzmiewań, realizmu tła i pierwszego planu - no właśnie - w innych słuchawkach nadaremnie poszukiwanych, najbardziej wyszukanych niuansów muzycznych.
W tym porównaniu w s-ce poprawiła się też budowa sceny, czuje się nieco większą jej szerokość, wysokość i głębokość. Jest to z pewnością związane z niesłychaną akustyczną transparencją 009s, separacją i dokładnym umiejscowieniu instrumentów. Oddech klarnecisty jest umiejscowiony gdzie indziej, jak oddech skrzypka czy kontrabasisty. Każdy szelest w perkusji jest rzeczywiście tam, gdzie powinien być na scenie. REALIZM!
Co chcieć więcej od 009s?
Ciekawe: Słuchając 009s łapię się na przykręcaniu, a przy 009 na odkręcaniu potencjometru. W 009s nie tylko słyszę więcej i dokładniej przy nieco mniejszym poziomie głośności, ale przyjemność słuchania zwiększa się. Wydaje się, że obie pary różnią się o 1-2 dB w efektywności wzmocnienia, 009s są głośniejsze (może przez to, że jaśniejsze?). S-ki potrafią też przyłożyć w elektronicznym hardrock i ortodynamiki nie mają większych szans, jeśli dodamy kryterium transparencji, czy realizmu przekazu. To być może też zasługa moich wzmacniaczy.
Jak kiedyś można było dyskutować, czy wolimy neutralne dźwiękowo 009, czy raczej wybieramy 007/1 ze względu na ich czarujący charakter, to teraz powiem, że 009s potrafi zachwycić uniwersalnie. I nie mam złudzeń co do wyboru - tylko ten stax wg mnie jest prawdziwym flagowcem. ALE... kto ma już 009 z jakimś standardowym wzmacniaczem, albo chce je kupić za mniejszą kasę, lub nie słucha muzyki klasycznej (barwa!), to 009 polecam gorąco jak najbardziej!
Tak, jeszcze dwa tygodnie temu nie wierzyłem, że 009s może cokolwiek więcej, jak moje stare 009. Raczej odwrotnie i gdyby ktoś mi dawał trzy/czwarte ceny, być może sprzedałbym je... Nic bardziej błędnego! Wygrzewanie 009s jest chyba jeszcze nie pełne, ale obecnie na tyle daleko, że mogę pokusić się o taką opinię. Kto wie, może za jakiś czas zmienię zdanie...