Cypis napisał coś elementarnego i wydawałoby sie oczywistego. Jak widac nie dla wszystkich.
To, ze meczymy sie ze sprzetem, zeby w konsekwencji dobrac takie zabawki, które satysfakcjonująco będą grały muzyke (audiofila) to środek do celu. A celem jest muzyka.
Oczywiscie udowadnianie audiofilom, ze ich hobby jest głupie i bezproduktywne, to rodzaj impertynencji. Moge sie zgodzic. Ostatecznie kazdy robi ze swoim wolnym czasem co chce i kto inny nie powinien tego deprecjonowac. Zatem wszystkich audiofilów tego forum, z Piotrem na czele (ktory pisal cos o mojej cywilnej odwadze) niniejszym przepraszam. Impertynencja została mi udowodmniona.
:-)
>> majkel, 2011-11-10 00:21:05
I to jest całe sedno. Udowadnianie wyższości melomanii nad audiofilią lub w drugą stronę to impertynencja bez oparcia w logice. Hobby jak każde inne, można mieć ich kilka. Fakt faktem, że często jak ktoś "przejrzy na oczy", to popada w przeciwną skrajność"
Majkel, nie obraź sie, ale napisałeś bzdure na resorach i juz Cypis Ci to udowodnił.
Miedzy muzyką (nie melomanią a muzyką) a audiofilizmem nie mozna postawic znaku rownosci.
Muzyka, oczywiscie nie kazda, tylko ta przez duże "M", to sposób na zycie, to pasja, to sztuka wysoka, którą z największą rozkosza na codzień eksploruję.
"Audiofilia" zaś, to... moze byc godzina spędzona w salonie audio, kiedy sympatyczmego sprzedawce prosisz o skonstruowanie systemu grającego, informując go uprzednio o swoich brzmieniowych preferencjach i środkach na ten cel przeznaczonych. Wybrane zabawki ładujesz do samochodu, po drodze zachaczasz o Saturn, kupując parę kabli za 49 zł, następnie spinasz w domu wszystko i zaczynasz słuchać muzyki. Znaczy doszedłeś do celu.
Jedna godzinka Majkel, podczas gdy muzyka to całe życie.