koncert Grimegod + Lacrima + Negura Bunget za mna. szczerze mowiac nie liczylem na zbyt wiele. obecna Negura to juz chyba trzeci skald po rozpadzie oryginalnego zespolu. perkusista Negru dobiera sobie ciagle nowych muzykow i odcina kupony od plyty "Om". przepuscic jednak takiej okazji nie moglem. no ale po kolei. Grimegod to zespol z rumunii i jednoczesnie 80% skladu obecnej Negury Bunget. stylistycznie sa jednak inni od Negury, wiecej tu wplywow Paradise Lost i My Dying Bride. fajnie sie tego slucha w klubie przy piwie ale nie wiem czy chcialbym meczyc sie tym w domu. wszystko to juz gdzies, kiedys bylo. krakowska Lacrima mnie znudzila, ratowalo mnie tylko piwo. no i wreszcie gwiazda, to juz tylko cien dawnego zespolu ale za to jaki! klub byl maly i brakowalo miejsca na cale wyposazenie kapeli. zreszta odnioslem wrazenie ze tym razem, na trase zabrali mniej instrumentow. nie bylo np. sporej czesci sekcji detej. mimo wszystko chlopaki zrobili taki show ze momentami widzialem w transie karpackie szczyty. miodzio, az strach pomyslec co sie dzialo za czasow oryginalnego skladu. "goscie" z Grimegod bardzo sprawnie obslugiwali roznej masci piszczalki i instrumenty strunowe. wokal tez sie fajnie wczuwal, slowem byl swietny klimat. najbardziej jednak podobalo mi sie to ze brzmienie gitar bylo brudne choc nie brakowalo mu selektywnosci. w koncu Negura Bunget to zespol wywodzacy sie ze sceny black metalowej. bardzo dobry koncert.