zestaw: Noctem + Valkyrja + Taake zaliczony. bylem oczywiscie u siebie, we wroclawiu w klubie "firlej". frekwencja jakies 60 osob czyli znowu bardzo kameralnie. dwie pierwsze kapele jakos mnie nie ruszyly. Valkyrja nawet fajnie jechala przez dlugi czas ale pod koniec zaczeli kombinowac cos ze stylami i zrobilo sie nijak. to byl moj pierwszy kontakt z tymi zespolami wiec moze po prostu goscie mieli zly dzien. brzmienie tez nie nalezalo do najlepszych. niby wszystko bylo ale jakos tak jakby przez kotare. ekipie tez sie to chyba nie podobalo bo caly czas cos kombinowali. gdyby nie to to pewnie bylbym przekonany ze normalnie jestem zmeczony i mam zaburzona percepcje. wszystko sie jednak zmienilo podczas wystepu gwiazdy. Taake uderzylo sciana dzwiekow. moze troche sie zlewajacych ale to przeciez norweski black metal! selektywnosc byla poprawna za to pojawily sie intensywne emocje ktorych brakowalo podczas wystepu rozgrzewaczy. material byl dosc przekrojowy, od pierwszej plyty "Nattestid..." az po ostatnie nagrania. atmosfera byla swietna. raczej nie bylo osob przypadkowych dlatego wszyscy dali sie porwac dzwiekom i byloby super gdyby... zespol nagle nie znikl ze sceny. na poczatku wszyscy mysleli ze zaraz wyskocza na kilka bisow a tu dupa... zapalilo sie swiatlo, puscili muzyczke i kaniec kancerta! szok i niedowierzanie. nie wiem co zadecydowalo zeby tak szybko zakonczyc tak rozkrecona impreze. moze jakas awaria? pozostal mi straszny niedosyt ale ogolnie bylo warto.