Co do Beyerdynamic, Kiedyś miałem duże zaufanie do tej marki. Dość powiedzieć, że 2x kupowałem DT880Pro. Kojarzyłem ją z profesjonalnym podejściem, coś jak "Vorsprung durch Technik". Niestety firma zaczęła wypuszczać coraz gorsze słuchawki w kretyńskich cenach. Owszem, pojmuję, target audiofilski to jest biznes oparty totalnie na marketingu, a nie rozwoju technologii. Problem w tym, że w prowadzeniu firmy jedynym celem nie są tylko i wyłącznie pieniądze. A w tę stronę poszedł Beyer oraz Senn. Szmelc lub to samo co było kiedyś tańsze 4x za grube tysiące, a chora klientela się cieszy. Fakt dla nich realne przewagi techniczne nie mają żadnego znaczenia. Niemniej ja zaufanie straciłem i nie dam im ani jednej ciężko zarobionej złotówki.
Shure - duże podobieństwo do K701, welurowe pady, za krótki kabel - przekonaliście mnie, odpadają.
Stare Sennki, nie za bardzo, przecież nie o to chodzi, żeby mieć kolejne dobrze grające słuchawki, a mieć słuchawki DROGIE, a grające przynajmniej nie katastrofalnie. Fakt posiadania "topowego" modelu jest mocnym argumentem dla wyznawców kościoła audiofilskiego. Wszelka krytyka przepłaconych i tandetnych relikwii jest wówczas odbierana w zupełnie innym świetle.
Audeze, jakoś nie bawi mnie kupowanie za granicą. Kwestie gwarancyjne toczą się miesiącami. Ponadto design Audeze to jest trwalsza wersja Grado czy takiej pseudo marki jak Hifiman. Nawet nie wysilili się na cokolwiek oryginalnego tylko słuchawki a la radiolokator w niemieckim U-Boot z czasów III Rzeszy.
Zostają Ultrasone. Tylko ten wycofany środek...
A może coś jednak rzutem na taśmę...
____________________________________________
Zwei Dinge sind unendlich, das Universum und die menschliche Dummheit, aber beim Universum bin ich mir nicht ganz sicher.
z.B.
>>Kwantum przydanego mu basu jest wręcz wstrząsające, tworząc obrazy nacechowane potęgą i mocą, a jednocześnie spowite wszechobecnym niemal basowym łoskotem<<
>>Nowe gniazdko sieciowe spowodowało, że nagle miałem mnóstwo dźwięków. Nadciągały z każdej strony, wewnętrznie zróżnicowane, niby razem, ale każdy osobno, w swojej własnej misji.<<