Beyerdynamic DT770 Edition (DT-770 Edition)
No i udało się. Dziękuję Maxowi za pamięć (pamiętał, że chciałem posłuchać) i zaufanie (pożyczył c.a. 600,- nieznanej osobie).
Miałem bardzo niewiele czasu na odsłuchy, bo tylko jedno popołudnie i wieczór. Jednak już samo to wystarczyło by wyrobić sobie zdanie.
Słuchawki odsłuchiwałem na klonie Lehmanna słuchając bardzo różnorodnej muzyki. Były i rockowe kawałki Satrianiego, Pink Floyd, A.M. Jopek, Pat Metheny, Supertramp, Metallica czy też sam Mehler (klasyka). Słuchałem co miałem, na czym miałem i ile czasu miałem. Proszę więc oszczędzić uwag typu "ale na lepszym napędzie...", "jakbyś dłużej posłuchał..." itp.
Zanim dostałem słuchawki do rąk czytywałem opisy i opinie, przeglądałem charakterystyki. Na takiej podstawie wyrobiłem sobie wyobrażenie jak grają. Wyobrażenia minęły się z rzeczywistością. Słuchawki mnie rozczarowały. Ale po kolei.
Wygoda i wykonanie:
Wykonanie jest bardzo dobre. Jednak Edition charakteryzuje się tym, że słabiej dociskają do głowy. Wg. mnie za słabo. Pomimo tego, że DT880Pro (które posiadam), to praktycznie bliźniacze konstrukcje (z wyglądu), to DT880Pro są wygodniejsze. Być może jest to kwestia tego, że moje leżały na mojej głowie a Maxa na jego i stąd niedopasowanie, ale oględziny poduszek pokazały, że DT770 mają ciut bardziej twardsze poduszki i pokryte są bardziej szorstkim welurem.
Pomimo, że to słuchawki zamknięte dość słabo izolują od otoczenia. Spodziewałem się więcej. Sennheisery HD280Pro robią to np. dużo skuteczniej.
Brzmienie:
Moje wyobrażenia o sposobie prezentacji pasma pochodziły z tego porównania:
http://graphs.headphone.com/graphCompare.php?graphType=0&graphID[]=533&graphID[]=2231
Wyobrażałem sobie, że DT770 to takie HD280Pro (które miałem przez pewien czas) ale z lekko rozjaśnioną górą, czyli tym czego mi w Sennheiserach HD280Pro brakowało. Niestety, to nie są "jaśniejsze" HD280Pro. DT770 nie mają punktowego wykopu w dolnych rejestrach. Bas DT770 jest mułowaty, rozwlekły, mało rozdzielczy i bardzo kiepsko kontrolowany. Tu przypomina mi się anegdota opowiedziana przez mojego znajomego fagocistę Słupskiej Orkiestry Kameralnej.
- Panie! Panie! Co pan tam gra? - krzyknął Dyrygent do mojego kolegi
- No... Cis.. Jak w nutach - odpowiedział lekko zmieszany
- Hmmm.. No to niech Pan zagra ten Cis - westchną Dyrygent.
- Buuuuu.... (tu niski dźwięk fagotu)
- Hmmmm.. a niech pan zagra D
- Buuuuu....
- Dobra. Niech Pan gra co chce.
I tak to jest z DT770. Co by nie zagrało to jest "buuuuu...". Włączam A.M.Jopek "Id". Świetna, bardzo dobrze zrealizowana płyta. Słyszę basowe "buuuu". No dawno płyty nie słuchałem, nie poznałem instrumentu. Szybko zamieniam słuchawki na DT880Pro... Aaaaaa.... Przecież to kontrabas z charakterystycznym brzmieniem strun klepiących o podstrunnicę i brzmieniem pudła. Niestety na DT770 jest "buuuu". Jest go dużo ale to "buuu" nie ma faktury, rozdzielczości ani wykopu HD280Pro. Co więcej. "Buuuu" jest "buuuu" bez względu na to czy to kontrabas, elektryczna gitara basowa, czy cokolwiek innego grającego w tych rejestrach. Kontrola basu jest gorsza niż w moich słuchawkach "do komputera" za 49,- z mikrofonem - Philips SHM6500!
Utwór Satrianiego z płyty "Black Swan and Wormhole Wizards" - "Wormhole Wizards", to energetyczny rockowy kawałek, w którym hipnotyczna linia basowa punktowana mocnymi uderzeniami werbla i stopy perkusji, powoduje, że noga sama stuka rytm a sam utwór się nie nudzi. Tak jest przynajmniej na HD280Pro i DT880Pro. Ale nie na DT770. Na tych ostatnich to mdły, nieciekawy, monotonny i stanowczo za długi kawałek.
Ale to nie koniec tragedii. Prawdziwa tragedia zaczęła się wraz z pierwszymi słowami tekstu śpiewanego przez Jopek. W skrócie? Żmija z wadą wymowy. Nie dość, że syczy (tragedia!) to jeszcze sepleni. To podbicie wysokich widoczne na wykresie objawia się takim przerysowaniem głosek syczących (sybilantów?). Tego (tej płyty) nie daje się słuchać na tych słuchawkach! Na innych nie ma problemu. DT880 nie katują uszu w ten sposób. Podobnie HD280Pro i AKG601, i HD598, i CAL!e, i Philipsy, i... itd...
Środek za to jest bardzo poprawny choć lekko wycofany. Te słuchawki grają po prostu konturem. Grają bardziej bezpośrednio (miedzy uszami) niż DT880Pro. Rozdzielczość sceny i poprawność jej rysowania jest dobra (była by bardzo dobra ale zwalisty i rozwlekły bas psuje wrażenie).
Zacząłem się zastanawiać dlaczego Maxowi tak te słuchawki się podobają (gdyby się nie podobały to by ich nie używał). Przypomniałem sobie jak ich używa i czego słucha, bo się gdzieś tu na forum pochwalił. Otoż Max słucha klasyki i... czyta książki jednocześnie! Wydedukowałem, że muzyki słucha cicho. Ściszyłem zatem muzykę i..... BINGO! Słuchawki zaczęły grać! Ich konturowy charakter pięknie wpasował się w krzywą słuchu dla niskich głośności. Cichy basik masował uszy, wysokie pokazywały szczegóły nagrań. Dla niskich głośności mułowatość basu nie przeszkadzała a seplenienie Jopkowej nie rzucało się w uszy. Postanowiłem pójść krok dalej. Wygrzebałem gdzieś moją "kolekcję" muzyki klasycznej (Mój Boże! Kolekcję. Tych płyt mam pewnie mniej niż te co wpadły Maxowi za regał i ich nie znalazł) ale 5-tą Symfonię Mehlera mam. Zapodałem. Oniemiałem. Te słuchawki zostały stworzone do cichego słuchania klasyki! Po prostu. W takiej konfiguracji smyczki mają potęgę i szczegóły, kontrabasy i wiolonczele dopełniają obraz. Kocioł ma potęgę sali koncertowej. Zgłaśniając odsłuch realizm efektu traci się. Przy głośnościach koncertowych a szczególnie koncertów rockowych te słuchawki po prostu nie wydalają.
Podsumowanie:
Z opisu można by wywnioskować, że to kiepskie słuchawki. Ale tak nie jest. To całkiem udany model ale niestety specyficzny, mało uniwersalny i wybredny jeśli chodzi o gatunek muzyki. Z drugiej strony bez trudu potrafę podać typy słuchawek które grają lepiej jeśli nie w całości to przynajmniej w niektórych aspektach a które to kosztują albo tyle samo albo mniej niż DT770 - np. CAL!, AKG601, HD280Pro, HD598. Mając 600-800 złotych na DT770 ZDECYDOWANIE polecam przesłuchać inne w tej kwocie, bo jest spora szansa, że inne dla Ciebie zagrają lepiej.
Wnioski:
1. Wyobrażenia mijają się z rzeczywistością. Szkoda na nie czasu. Lepszą metodą jest osobisty odsłuch.
2. Sposób słuchania i rodzaj muzyki (a tym samym preferencje) maja OLBRZYMI wpływ na ocenę słuchawek.
3. Są jeszcze ludzie, którzy mają wiarę w innych. Jeszcze raz Dziękuję Max.
P.S. Opis jest jak najbardziej SUBIEKTYWNY.