>> Piotr Ryka, 2011-11-19 23:21:57
>Zerknąłem w internet i nic tam ciekawego nie ma. Tematyka jest zbyt szeroka by ją tu omawiać. Najkrócej rzecz ujmując: wg mechaniki
>kwantowej rzeczywistość (czy jak tam kto to coś, co się wydaje zewnętrzne, zwał) rozgrywa się na dwóch poziomach. Kiedy nie ma
>obserwatora,działa według zasad deterministyczny, ale z deterministyczną precyzją określane jest tylko prawdopodobieństwo, że na
>przykład Księżyc jest w pewnym miejscu.
Piotr, dywagując na takie tematy warto pamiętać o kilku rzeczach:
1. Dyskusja (ale i również tzw. myślenie) zawsze odbywa się na poziomie słów - czyli jest z założenia uproszczona. Oczywiście, nie sposób tego uniknąć, ale warto być tego świadomym. Bo być może jakieś paradoksy, albo sprzeczności nie istnieją w tzw. rzeczywistości, a jedynie w naszej wizji świata, która jest tylko pewnym uproszczeniem (znasz takie przysłowie chińskie "kto ogląda niebo w wodzie, ten widzi ryby na drzewach"?)
2. Kiedy rozmawiamy o zjawiskach kwantowych, to schodzimy albo zbliżamy się do poziomu czystej energii. I dlatego "obraz", wyglądający z daleka na ostry i precyzyjny, zaczyna nam się trochę rozjeżdżać. Ale tak naprawdę nic się nie zmienia. Po prostu z bliska widać "inaczej". A dokładnie precyzyjniej, bez uproszczeń ułatwiających codzienne życie i doskonale spełniających na co dzień swoją rolę. (zupełnie jak pozorny brak wzrostu masy ciała poruszającego się z "normalnymi" prędkościami)
3. Stwierdzenie "księżyca nie ma, kiedy na niego nie patrzę" jest tylko uproszczeniem. Tak naprawdę powinniśmy powiedzieć "jest teoretycznie możliwe, że go w tej chwili nie ma". Co jest świętą prawdą i niczym odkrywczym na miarę nawet XX w., nie mówiąc już o XXI. Bo przecież większość z nich twierdziła od zawsze (ale nie ci naprawdę odkrywczy) że "jeśli czegoś nie udowodniono, to znaczy, że to nie istnieje". To swoją drogą zabawne, że naukowcy lubią w ten sposób myśleć, a przy tym żaden z nich nie ma oporów, żeby patrząc w mikroskop jednocześnie sięgnąć, bez odrywania wzroku, ręką do pokrętła ostrości, którego nie powinno być tam, gdzie je bez problemu znajdują - "paradoks" prawda? :)
Podsumowując
Nie ma czegoś takiego jak paradoks - są tylko błędy myślenia wynikające albo z luk w logice, albo z uproszczeń językowo-myślowych (tudzież niedostatecznej wiedzy, rzecz jasna). Wszyscy chyba znamy, z autopsji albo z cudzych relacji, że często rozwiązanie jakiegoś problemu pojawiało się "samo", kiedy przestawaliśmy o tym myśleć? Nie ma w tym nic dziwnego - kiedy nie myślimy, to wyzwalamy się z pułapki językowo-myślowej i zaczynamy postrzegać rzeczywistość taką jaka jest - wolną od pozornych paradoksów.