Jest jedna wersja, najwyżej lekko ewoluuje ku lepszemu. Ty masz taką jak była w Poznaniu, ale spełnienie niektórych postulatów kolegów i ogólną poprawę uzyskasz zakładając na kabel zasilający na tyle duży ferryt, żeby kabel wszedł podwójnie, tzn. robisz pętlę i zakładasz ferryt tam, gdzie kabla jest podwójnie. Umiejscowienie blisko zasilacza proponuję. Właśnie dzisiaj zauważyłem, że to sporo pomogło moim T1, na tyle, że są dla mnie przed PS1000 - więcej życia (tak, tak), lepsza rozdzielczość i bez gubienia niektórych transjentów. Do tego bardziej po ludzku ułożone pasmo przenoszenia.
W ogóle to najwięcej złego zrobił moim Beyerom jack Furutech, a nie odpinanie ekranów. Ten drugi zabieg nie odbiera drajwu ani holografii, raczej usuwa ograniczenie przestrzeni i likwiduje pewną mgłę, watę, nie wiem jak to nazwać. Bawiłem się dziś przełącznikiem ponownie, i wyszło gdzie jest pies pogrzebany. Otóż świetnie gra z włączonym ekranem, a jeszcze świetniej z odłączonym, gdy na jacku Furutech nie ma obudowy. Zakręcenie na niego przedniego i tylnego ciężarka, bo trudno je inaczej nazwać, odbiera dźwiękowi masę i postawność, a podbija wyższy sopran. Robi się filigranowo i mdło. Wiem, że to zabrzmi przemądrzale, ale ta wtyczka ma wadę konstrukcyjna - obudowa styka się powierzchniowo z zaciskiem masy wtyczki, podczas gdy Neutrik zrobił to po krawędzi. Sprawę w Furutechu komplikuje pokrycie ciężarków farbą, co daje niestabilny i nieokreślony styk elektryczny obudowy z roboczą częścią wtyczki. Słuchałem kilkakrotnie - bez obudowy Furutech daje znacznie ciekawszą prezentację - z rozmachem i wykopem, ale tak się tej wtyczki nie da używać. Neutrik ponownie zagościł na kablu T1, ekrany odpięte. Zostaje przetestować jeszcze innego jacka, np. Cardasa. On jest rodowany, co jest na plus, ale blokowanie kabla ma rozwiązane przedpotopowo. Furutech grał bardziej elegancko, zwłaszcza na górze pasma, ale nie miał tego wygaru i gęstej faktury co Neutrik.