@lancaster, pogrubić dźwięk to żadna sztuka, ale ja tego nie będę robił, bo fascynacje takim brzmieniem przechodziłem 2-3 lata temu. Wychodzi "wypełniony bas", "bezpośredniość" i "dynamika" - to ostatnie najlepsze. :) Wzmacniacz, który zjada mikrodetale i wyraźną część informacji muzycznej uchodzi za dynamiczny. Jaja pańskie. Łupać potrafi, ale tkanie misternych wzorów zostawia innym konstrukcjom. Formalhaut dobrze opisał tego wzmaka w swojej recenzji. To nie jest liga nawet Grahama Slee Solo, z którym miałem kiedyś "przyjemność". Piszę w cudzysłowie, gdyż do towarzystwa dostał DT990 Edition 2005, zestawienie według mnie spudłowane, bo męczące, ale przekaz był czysty i bogaty w informacje. Pomijając w ocenie BP z meetingu, najmniej zniekształcał wzmak Vinyloida. Miał tylko drobny problem z rozrzuceniem przestrzeni po wszystkich kątach, no i dla mnie dźwięk mógłby być ciut ciemniejszy, bardziej osadzony na dole, natomiast ten wzmacniacz nie robił różnych dziwnych rzeczy, które są niemal plagą konstrukcji op-ampowych i z dalekimi sprzężeniami zwrotnymi, ale takich układów trzeba trochę w życiu odpalić i posłuchać, żeby sobie wyrobić "uczulenie" na te efekty. Tak łopatologicznie - muzyka w takich układach wyprzedza swój własny cień o krótką chwilę czasu i mamy coś jak odbicia sygnału w telewizji analogowej.