>> Gustaw, 2013-01-10 12:35:01
Max,
Słuchałem Pasji wg św. Łukasz, którą się tutaj zachwycano"
Dwie rzeczy.
Po pierwsze, moge podać przykłady dzieł muzycznych, które mnie ostatnimi czasy "zachwyciły". Zachwyt to bardzo dużo, a ja Pasją Łukaszową nie byłem zachwycony. Wiem najlepiej co myslę o tym dziele i wiem też, ze zachwyca mnie co innego. Z tego co pamietam, reszcie do zachwytu tez wiele brakowało.
Po drugie, nikt nie powiedział, ze musi sie podobać. Weźmy Góreckiego. To kompozytor uznany, z dorobkiem, a ja nie potrafie wykrzesać w sobie akceptacji jego muzyki. Brak chemii i tyle. Będę jeszcze próbował. Jego Symfonia Pieśni Żalosnych to jeden z tych utworów, który po obudzeniu w środku nocy bez zastanowienia podam jako przykład obcej mi estetyki.
Do takiego wielkoluda jak Beethoven swego czasu odczuwałem jawną niechęć. Teraz mi trochę przeszło, ale potrafię sięgać po Bacha czy Mozarta, i sprawia mi to kupę radochy, a do Ludwika wciąż jakoś przełamać się nie mogę. I nie ma takiej potrzeby...
Osobną kwestią jest odmawianie wartości muzyce, albo upieranie się, ze coś muzyką nie jest. Fakt braku zrozumienia bądź inne oczekiwania estetyczne nie są przecież równoznaczne z tym, ze muzyka, choćby kontrowersyjna nie jest wartościowa. Tu trzeba zachować ostrożność.
(teraz uprzedze atak...;-) )
Ale oczywiście czasami, choć rzadko, trafiam na coś ewidentnie byle jakiego. W przypadku koncertu fortepianowego Kilara myslę, ze to utwór, delikatnie mówiąc, nieistotny.
A mam w kolekcji wiele współczesnych, polskich koncertów fortepianowych - Panufnik, Lutosławski, Szymański, Krenz, Baird, Serocki, Szymanowski (4-ta koncertująca) - mam więc porównanie. O całej gamie wielkich swiatowych koncertów fortepianowych wszystkich epok, nawet nie wspominam.
(Ale faktycznie, patrzę na Kilara przez pryzmat niechęci do jałowego, moim zdaniem, zjawiska "minimalizmu". Być może perspektywę mam nieco tym faktem skrzywioną.)
>>magus,
"stąd jak dla mnie takie publiczne znęcanie się nad muzyką, której się nie akceptuje jest lekko bez sensu
chyba, że jest autentyczna chęć rozmowy w celu podjęcia prób przełamania się i odszukania tego czegoś, na co było się dotąd głuchym
wtedy takie dowalanki można zrozumieć"
No właśnie dlatego, ze ten konkretny utwór wydał mi się tak bardzo niedobry i wątły artystycznie uderzyłem w jednoznaczny ton. Zazwyczaj chwale i rozpływam sie nad tym co kocham.......
"Bez sensu" jest jak masz "letni" i niejednoznaczny stosunek do sztuki. Ja tak nie potrafie.
Rozumiesz Magus, gdybym zaczął słuchać muzyki w zeszłym miesiącu, pewnie brakowałoby mi odwagi żeby się konkretnie wypowiadać. A jak juz sobie kiedys przerobisz ów koncercik, mozemy wrócić do tematu.