Małe uzupełnienie.
Odbierałem dzisiaj towar w Katowicach, no i jak zwykle, zupełnie przypadkiem, wpadłem do zaprzyjaźnionego salonu :-)
Zaproszę do siebie wkrótce E12, ale wpierw chciałem sobie przypomnieć co mają inne, otwarte tuzy do zaoferowania.
Wisiały sobie HD800, a ja poprosiłem o T1 (spod lady) oraz T70 dla porównania.
W klasyce usłyszałem w HD800 to co zwykle, czyli jakiś taki plusz, nalot, delikatną warstwę matu, co mi się oczywiście nie podobało. Te słuchawki są ciemniejsze niż T1, brakuje im błysku i bezpośredniości T70.
W klasyce podobała mi się głębia T1, przestrzenny przekaz i gradacja planów. Mimo wszystko, na co dzień chyba jednak wybrałbym bardziej bezpośrednie, jaśniejsze i bliżej grające (choć dość płasko i jednowymiarowo) T70.
(Niestety nie było T90 na podorędziu. Czuję, że podobałyby mi się bardziej niż T1)
W klasyce sprawa jasna. Wrzuciłem sobie jakąś płytkę Lenny Kravitza, którą rodzina mi w aucie zostawiła, myśląc iż tym razem z T70 zostanie miazga w zestawieniu z renomowanymi flagowcami. No i tu już zupełnie zgłupiałem. Bo, o ile definicja, podstawa basowa i oczywiście przestrzeń okazały się lepsze w T1 i HD800, mimo wszystko bardziej podobały mi się żywiej, czytelniej, z większym drajwem grające T70.
Z dwójki HD800/T1 brałbym T1 - no doubts about it.
Źródłem był Antila, a w roli wzmaka wystąpił Beyer A1.