W bezpośrednim porównaniu wyraźnie wygrywają z rekablowanymi HD650 i mniej wyraźnie przegrywają z rekablowanymi HD565. Powodem ostatecznej porażki jest dla mnie fałszywe brzmienie fortepianu na T1. Są nieco bardziej wyrównane i wyrafinowane te Beyerdynamiki, ale poprawność tonalna dla mnie nie teges. Jakaś wyrwa jest w ich paśmie, brakuje niektórych wybrzmień, dekorują dźwięk wszechobecnym aksamitem, czy też pluszem. Wszystko ma podobną fakturę. Na plus mogę zaliczyć szybkość, niepowtarzalną prezentację przestrzenną, ich scena żyje, zmienia kształty i formy, inaczej jednak niż na PS1000. Ogólnie barwa jest na nich neutralna, żadnego posłodzenia czy podkolorowania. Same skraje pasma dla mnie nieobecne. Jutro muszę sprawdzić muzykę elektroniczną, organową i barokową, a ponadto wpływ podbicia impedancji wzmacniacza, bo z dziurki CD one grały zupełnie inaczej, ale tam ogólny poziom jakości dźwięku mam nieco niższy, impedancja wyjściowa 150 omów. Zrobiły się potężne i nonszalanckie, ale finezja poszła się kochać. Te słuchawki na pewno w dużej mierze zagrają tak, jak im sprzęt na to pozwoli.
Kwestia ułożenia na głowie - dla mnie masakra. Ciężej mi je dopasować akustycznie niż stare produkty Ultrasone z S-Logic. Grubo ponad pół godziny kombinowałem z pozycją przetwornika na uchu i kątem pałąka. Z HD800 było lżej, a i tak kląłem. Powiedzmy, że w końcu znalazłem optymalną pozycję, ale czy uda mi się ją szybko powtórzyć jutro?
Pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne, zarzuciłem Faith No More "Angel Dust". Ładna perspektywa i holografia, pasmo grane równo. Jazz i koncert Raz Dwa Trzy przeszły bez emocji, czyli nie za dobrze. Czajkowski, a jeszcze bardziej Prokofiew, to pole do popisu dla T1. Jedyny w swoim rodzaju sposób prezentacji - jak ze złotych lat winylu i hi-fi. Miękko, bardzo przestrzennie, z bogatą i misterną fakturą dźwięków. Pomyślałem sobie, że dobre realizacje instrumentów mechanicznych to pole do popisu dla T1. No ale wziąłem Griega i koncert fortepianowy nie zabrzmiał jak fortepianowy. Za dużo bawełny, a za mało metalu w brzmieniu instrumentu. Wywoływało to wrażenie pośpiechu pianisty, bo wcięło gdzieś ten dźwięczny i słodki składnik wybrzmienia struny fortepianu, który w GS1000 był nawet lekko podkreślony, w PS1000 (i AH-D7000 prawdopodobnie też) w idealnej proporcji, a w Beyerdynamikach gdzieś się schował. Dęciaki bardzo fajnie wprawiały w ruch powietrze i dobrze było słychać na T1 ich rzeczywisty sposób grania, czyli chmurą drgającego dźwięku, a nie punktowo. Teorię o wąskiej, ale raczej głębokiej wyrwie w paśmie podsunęło mi brzmienie mniejszych instrumentów dętych, bo brakowało czasem dźwięczności.
Jeszcze podejście czysto techniczne.
Bas - wysoki, ten powyżej 100Hz, wyraźnie dominuje i do tego jego artykulacja włazi na średnicę. Czyżby zniekształcenia harmoniczne? A zobaczcie sobie wykres THD na HeadRoom. :)
Średnica - neutralna, aksamitna, czasem jakiś ton lub składnik harmoniczny przepadnie ni z gruszki ni z pietruszki, za to zgrzytów i podkolorowań nie ma w ogóle
Sopran - lekki, misterny, nieagresywny, wyrównany i nie do samego końca rozciągnięty, jedyny w swoim rodzaju w skali znanych mi słuchawek
Scena - dynamiczna, budowana każdorazowo przez nagranie, instrumenty i głosy są stosunkowo małych rozmiarów, ale nie za małe. Scena rozpoczyna się przed słuchaczem, a nie od czubka nosa.
To się wszystko jeszcze może zmienić...