Wczoraj przeprowadziłem pierwsze modowanie domowymi sposobami.
Po przeczesaniu całego domu nie znalazłem ani grama filcu. Gąbki, które miałem nie dawały prawie żadnych zmian w brzmieniu.
Żona okazała pomocną dłoń - znalazła mi dwa bardzo miękkie i puszyste materiały. Jeden porównałbym do pluszu albo bardzo miękkiego polaru - to stare śpioszki od dziecka.
Drugi to materiał pluszowy tylko z jednej strony - z drugiej coś na wzór płótna.
Żaden z nich jednak samodzielnie nie dawał żadnej poprawy w brzmieniu.
Ale dwa razem złożone na kanapkę już pozwoliły wyeliminować taki pudełkowaty pogłos z wnętrza muszli.
I tak sobie słuchałem wczoraj w nocy i dzisiaj cały dzień. Jednak nie dawał mi spokoju charakter basu - niby wszystko ok, ale miałem wrażenie, że wyższy bas jest zbyt podkreślony.
Po kilku próbach wymyśliłem i wprowadziłem w życie pewien, na pierwszy rzut oka, kontrowersyjny pomysł.
Na samym dnie położyłem krążek wycięty ze zwykłej kartki, takiej od drukarki, o raczej niezbyt dużej gramaturze. A na ten krążek papieru znowu te same szmatki miękkie i od góry przykryte to wszystko przetwornikiem oczywiście.
Efekt mnie zadziwił - zniknęło podbarwienie basu ale nie tylko. I nie wiem czy to zasługa wywalenie tego podbicia czy inne zjawisko ale przybyło detali na wysokich. Ale charakter aksamitnej góry pozostał. Wysokie czyste tylko mikrodetali jakby więcej.
Czy to do końca zmiana na plus - posłuchamy usłyszymy. Papierek musi się wygrzać :-P
Kolejnym krokiem będzie zmiana jego wielkości, teraz krążek papieru oraz szmatki są ok. 2mm większe niż przetwornika.