Naprawiam różne sprzęty, nowe i stare.
Zakładając niesłusznie, że stare muszą być w gorszym stanie niż nowe, to właśnie w nowych jest więcej "głupich" uszkodzeń.
Stare, że tak powiem, są mniej pracochłonne. Choć zdarzają się niesforne uparciuchy, szczególnie polska unitra bryluje, a właściwie deklasuje zachodnią i japońską konkurencję.
Zimne luty, popękane pola lutownicze, ni z gruchy ni z pietruchy, w zdawało by się bezpiecznym miejscu pękające w środku ścieżki.
Taki podstawowy standard polskich wyrobów audio-podobnych.
Powtórzę za pewnym jutuberem "z unitrą nie ma mientkiej gry, to jest wojna, ostra wojna"
Do dziś wszyscy z większym doświadczeniem powtarzamy do znudzenia: stare to dobre wino, skrzypce i dobre wspomnienia.