To temat o LX5, ale... skoro już o ZX7, Mateusz do tablicy, byłeś, słuchałeś :)
O żesz, człowiek chwilę podrzemie, a tu dziesiątki postów. No nic...spóźniony, ale z dobrymi intencjami.
Słuchałem Artur ZX-7 wraz z kilkoma innymi grubasami u Ciebie i ciężko mi powiedzieć cokolwiek innego niż to, że ZX-7 mnie poprostu urzekł. Mowa o odtwarzaniu, więc myślę, że pisanie o tym przy LX-5 ma sporo sensu :-).
To co mnie uderzyło w ZX-7 to piękna dynamika i krystaliczna czystość, gdzie by nie spojrzeć. Tam wszystko gra, słychać każdy szczegół, ale nie w taki nachalny sposób. Coś takiego jak...hmmm no chcesz wychwycić każdy detal - proszę bardzo, a może masz ochotę zwyczajnie, żeby muzyka sobie płynęła - również proszę bardzo :-D.
Ujmę to tak...Dragon przy ZX-7 brzmiał dla mnie tak...meh, nic szczególnego. 700ZXL porażał dołem, podobnie Tadziu 3014A, ale jednak mimo wszystko najbardziej odpowiadał mi ZX-7. W sposobie odtwarzania na nim jest coś takiego, że głowa sama zaczyna się kiwać, a uśmiech się na gębie pojawia.
Najfajniej ujął to Paweł w przypadku swojego LX-5: "WOW" :-D i ja się z nim w pełni zgadzam.