Jeżeli usłyszę DAC-a lub CD, który w sposób bezapelacyjny rozjedzie mi Benchmarka a dźwięk z niego będzie również bezapelacyjnie lepszy od mojego analogu, to wrócę do cyfry jako głównego źródła dźwięku, oczywiście o ile będzie to w moim zasięgu finansowym.
Ktoś może np. postawić tezę. Phiii,,, taniutki i stary DAC to nie ma co się dziwić, że gra to gorzej od analogu. Rozumiem tego typu podejście. Mam już ten przetwornik chyba z 8-10 lat i słuchałem wielu jego porównań, w różnych systemach.
Nie przypominam sobie aby ten DAC został tak pozostawiony w tyle przez inne urządzenia cyfrowe, często n* droższe od niego samego. Były i Lampizatory, Weiss, Myteki, były Wadie, były AudioNoty i Lectory itp itd. Czasami było trochę lepiej, innym razem trochę gorzej lub porównywalnie, lecz inaczej. Dla niektórych ten studyjny DAC grał ostro i analitycznie, dla innych, ocieplał brzmienie czyli rozstrzał opinii był totalny. Ja wiem swoje i wiem co może to małe pudełko. Znam je już dosyć dobrze i dlatego nie chciało mi się już testować i porównywać bo nie miałem zwyczajnie dużej motywacji aby go zmienić na coś innego. Nie stać mnie na poprawę o 5% jakości dźwięku w cyfrze za 500% ceny tego DAC-a więc sprawę odpuściłem. Czy można lepiej w cyfrze? Oczywiście, że można. Ale można również dużo lepiej w analogu i to wcale nie za pierdylion złotych (np. dobrze zestawiony gramofon Kuzma Stabi+ramię Stogi + Benz MC).
Przy tych porównaniach "cyfrowych" nie było jednak takiej różnicy jak pomiędzy Benchmarkiem a Thorensem z Goldringiem 1042.
Osobiście mam w pupie to z czego słucham. Jeżeli dźwięk będzie lepszy z kuchenki mikrofalowej to będę słuchał z kuchenki zamiast z audiofilskiego sprzętu audio. Nie śpię z analogiem i nie mam z nim dzieci ;-) Nie celebruję wyjmowania płyt z okładek i czytania tekstów. Mój gramofon nie jest wzorniczą ozdobą pokoju tylko wygląda zwyczajnie. Pre mam sklecony z chińskich kitów. Wkładkę mam niezłą jak na MM ale nie high-endową. Wkurza mnie konieczność czyszczenia płyt winylowych, czyszczenia igły i ogólna mniejsza wygoda w porównaniu z plikami.
Jest jednak jeden problem. System analogowy zwyczajnie gra u mnie lepiej, pomimo tego, że gramofon nie jest idealne wypoziomowany. Wkładkę ustawiałem na oko (szablon) i ucho (bez aplikacji pomiarowych) a pasek się ciągle ślizga i muszę popychać talerz na starcie. Jeżeli dodać do tego, że niektóre płyty były kupowane w Biedronce to robią się niezłe jaja. Oczywiście mam również kilkaset starszych tłoczeń więc mam z czym porównywać.
I tak, pomimo mniejszej wygody analogu, częściej jednak sięgam po winyl niż po cyfrę.
Zastanawialiście się dlaczego analog wraca do łask po tylu latach dominacji cyfry w naszym hobby?
Czyżby audiofile sobie krzywdę robili, pogarszali jakość dźwięku i ogólnie utrudniali życie?
Sorry, Winnetou (cyfro).
:-)