Audio już chyba nie jest moim hobby. Znalazłem system, z którego jestem zadowolony a słuchanie muzyki sprawia mi przyjemność. Mam gdzieś testy, sprawdzania, porównania itd...
W mijającym roku zająłem się solidnie kolarstwem szosowym (też odpuszczę testy, sprawdzania, smarowania i rekordy) i miałem okazję podpatrzeć hobbystów z innej bajki. I wiecie co? To mniej więcej równie pokręcona grupa co w audio. Pie..ą farmazony o wyższości jednej ramy nad inną, malują, zmieniają dobre łańcuchy na inne, licytują się wydatkami na sprzęt i koszulki, mają skrajne sub-hobby: najlżejszy rower na świecie, najnowsza rama, najdroższe ubranie, najdłuższy dystans przejechany w roku itd...
Ma to niewielki związek z zabawą, czyli samą jazdą, ale ile jest przy kręceniu pedałami puszenia i pysznienia, to widział ten - kto jeździł. Jeszcze to wzajemne obsmarowywanie i mini kółka wzajemnej adoracji, jak w audio, wypisz wymaluj.
I byłbym zapomniał o najważniejszym: ciche interesiki na boku ;D ;D
a to akurat kolega ma świetne obręcze na zbyciu (naj, naj model), a to buty raz założone, a to reklama gościa od smarowania, nie żeby nachalnie, ot wspomnienie w grupie i zupełnie bezinteresownej :'( :'( przysłudze.