Najważniejsze "primo": nie ma takich głośników, których nie da się przesterować.
Zestawy głośnikowe do jakichś 80% mocy nominalnej (natywnej?) mają dość niskie
zniekształcenia nieliniowe rzędu 1%, a powyżej niestety rosną one lawinowo.
Na koncertach używane są głośniki aktywne (półaktywne) i tylko od reżysera dźwięku i jego słuchu zależy co one będą odtwarzać. Swoją drogą pokażcie mi reżysera dźwięku z doskonałym doświadczeniem i sprawnym w 100% słuchem.
Nie mogę teraz znaleźć, ale jakaś kanadyjska firma robi pomiary, na okoliczność zniekształceń liniowych i nieliniowych, swoich zestawów.
Natomiast
zniekształcenia liniowe da się usłyszeć, słuchając instrumentu na żywo i zaraz ten sam materiał słuchając odtwarzanym przez głośniki. Tyle, że tak objawia się dobroć całego toru odsłuchu, mikrofon-> przedwzmacniacz -> końcówka mocy -> głośnik. Każdy z nas zauważył zmianę tonacji, głębi, szerokości pasma i innych parametrów. Dla jednych jest to do przełknięcia, dla innych zachodzi subiektywna poprawa, a jeszcze kolejni nie mogą tego słuchać.
Tu przykład
&t=1s
Ocena jest subiektywna, każdy ma inną percepcję odbioru pojedynczych dźwięków i całości utworu. Wielość źródeł i ich poszczególne odbicia, a dwie, duże bo duże, ale tylko dwie kolumny, niedoskonałość toru zapisu, czas dzielący odsłuchy, to wszystko miało wpływ na ocenę brzmienia.
A na zniekształcenia zestawów głośnikowych ma wpływ bardzo wiele parametrów.
Sorry, chyba aż tyle.