"Trudno powiedziec....sluchalem jak do tej pory 2 takich wzmacniaczy: DIY na tripath(dynamika, pewna szarosć przekazu, ładna przestrzeń), i Audiomatus monobloki(świetnie kontrolowany ale jednostajny bas, reszta pasma mogłaby być nieco żwawsza i byloby OK).
Audiomatusy zrobiły na mnie pozytywne wrażenie, byc moze kwestią elektroniki towarzyszącej byłoby wydobycie z nich większej ilości zalet. Tripatha próbowalismy w różnych systemach z różna elektronika i czasami potrafił zagrać nieznośnie(prosby o wypięcie go z toru:)) a czasami spektakularnie....to jednak nie mój typ....przynajmniej w wersji jaką słyszałem."
I znów odpowiedź "po latach" ?
Tak, gdyż temat wzmacniaczy pracujących w kl. D jest mi szczególnie bliski.
Czy będa to IcePower`y, Tripath`y, Philipsa opracowania, czy IR - to każda z tych kości posiada więcej zalet niż wad.
Cały czas odnoszę się do porównań ze wzmacniaczami lampowymi i tranzystorowymi, a nawet wykonanymi w reżimie wzmacniaczy operacyjnych, dużej mocy.
Śmiem twierdzić że, kl.D to nieutytułowany zwycięzca w domenie wzmacniaczy m.cz.
Za "wielką woda" już od dawna o tym wiedzą, my jak widać i czytać, nadal 100 lat za afro.
Parametry mówią same za siebie, a przecież większość z Was Panowie zwraca szczególną uwagę na ten aspekt.
Może należałoby zweryfikować opinie, tak rzutko i bez umiaru serwowane na tym i wielu podobnych audio-forach ?
Nie wzmacniacz jest "zły" tylko pozostałe elementy toru, bo on obnaża ich mierną jakość.
Dlatego szanowny Panie Moderatorze, taki wzmacniacz potrafi zagrać równie koszmarnie co i zjawiskowo, ale to nie jego wina, tylko reszty systemu.