Dobra :)
Dzisiaj jak myślę to już zakończyłem hehehe, część mechaniczną, bo plan jeszcze nie zrealizowany.
Co można powiedzieć? Pewnie to że każdy rozdział w tej całej dłubaninie to był jakiś tam mały kroczek do przodu. W końcu to audiofilski sprzęt i wszystko zależy od wszystkiego, łącznie z fazami księżyca, ruchami tektonicznymi i samopoczuciem sąsiadki itd itp...
Jednak teraz zasadniczo jest znośnie i nawet spoko odtwarza teraz dowolne taśmy a nie tylko kręcące się bez oporu Basfy np.
Gdyby to było zlecenie zarobkowe i klient płacił za roboczogodziny to musiałby brać kredyt z banku żeby się rozliczyć. Absolutnie nie opłacalna robota. Jedyne uzasadnienie to gdy trafi na czuba i robi to wyłącznie bo takie hobby ma albo w ostateczności > No bo tak :)
Łożysko spęczyłem, wibracje zabiłem, ciężar dorobiłem. Ze dwa razy potem zdejmowałem tą połówkę wirnika do poprawy wyważenia. Gdy jednak wiadomo jak ten silnik trzyma się kupy to można to bez problemu zdejmować bez wymontowywania silnika.
On sam z siebie trzyma się na polu magnetycznym. Dolna tarcza z magnesem przyciąga się lekko do obudowy kasując luz osiowy.
Na nią przychodzi zespół cewek a nad nim zewnętrzna tarcza z magnesem która przyciąga się pierońsko mocno do tego na dole. Żadnego kleju czy innych metod blokady położenia to tam nie ma.