Podkreślam, że to nie recenzja, a jedynie moje luźne spostrzeżenia. Dzielę się z Wami tym tu, ale szczerze mówiąc piszę na własny użytek, chcąc mieć sprecyzowane pojęcie, co słyszałem i słyszę obecnie.
Okazuje się, że flagowiec X9k dobry jest do niespodzianek. Najpierw, po odsłuchu w salonie myślałem, że będzie problem z sygnaturą dźwięku. Pokazało się u dystrybutora, że pasmo jest więcej jak w porządku, wręcz najlepsze zestrojenie basu, średnicy i sopranów, jakie znam. Potem wydawało się, że wygrzewanie będzie trwać dłużej, a proszę - już po 40-50 godz. jest bardzo dobrze i może być tylko lepiej. Zauważalna ostrość ustąpiła, przyjemna chropawość przy pocieraniu smyczka wiolonczeli czy skrzypiec jest w dalszym ciągu i tak powinno być gwoli wierności dźwiękowej.
Rzeczywiście, te Staxy grają u mnie inaczej, mój system je otworzył! Przy czym, podobnie jak w systemie u dystrybutora, wyczuwalne jest wycofanie krzesła słuchacza dobrze za dyrygenta (zręczne wycofanie też kawałka wyższej średnicy), co nie powoduje wrażenia znajdowania się bezpośrednio w środku np. orkiestry. Znakomita rozdzielczość, lekkie cofnięcie średnicy, przyjemne bezstresowe soprany - to prawdopodobnie skłania dzielących się wrażeniami kolegów do określania X9k jako słuchawek relaksowych, do długich sesji odsłuchów. I tak jest w moim systemie, mimo że daje o wiele więcej "adrenaliny" jak wszystko inne, co do tej pory wypróbowałem. Nieprawdą jest że X9k nie ma wystarczającego basu. Też jest nieprawdą, że nie posiada tzw. punchu, uderzenia, silnego impulsu, jeżeli taki pojawi się na nagraniu.
Zmiany w stosunku do 009 (i do S) można określić jako znaczne, duże. Pokrewieństwa nie można jednak zaprzeczyć. Ale - pasmo dźwiękowe X9k jest wyrównane jak w żadnej dziewiątce, żaden z zakresów częstotliwości nie dominuje, mamy wrażenie "real life natural sound". Wszystko brzmi niesłychanie naturalnie, proporcjonalnie, przezroczyście i zarazem jest muzykalnie zespojone. Porównując wszystkie Staxy do tej pory, to barwa fortepianu, wiolonczeli, skrzypiec czy saksofonu jest jak najbardziej zbliżona do instrumentów słuchanych w realu. To co w tym temacie potrafi stary Orfeusz, wydaje mi się, potrafi obecnie też X9k.
Duża przestrzeń, precyzja rozlokowania instrumentów w sali, powietrze między nimi, budowanie nie tylko szerokiej i wysokiej, ale też głębokiej sceny to już znane z różnych wpisów przymioty X9k, co tylko potwierdzam. W wielu dobrych nagraniach pojawia się świetna holografia.
Bas schodzi w moim systemie przyjemnie nisko, jest stale obecny w wystarczającej ilości i tworzy naturalny fundament w klasyce czy w jazzie. Nie naruszając niczego co dzieje się w wyższych częstotliwościach. Dla licznych melomanów są to podstawowe kryteria wyboru.
Bas nie jest tak podkreślony jak w 007. Ale też jest go znacznie więcej i jakościowo lepszego jak w 009S.
Przy dodatkowej "adrenalinie" moich wzmacniaczy, przy ich dużych rezerwach prądowych, dynamika X9k, ich świetny impuls, są bez podkreślania tego naturalnie zintegrowane w muzykę. Duża dynamika i uderzenie, gdy potrzeba są wystarczająco obecne, bez przeszkadzania płynącej muzyce. Dźwięk X9 odczuwa się jako na wskroś naturalny, bez "napinania muskułów", wszystko jest na swoim miejscu, muzyka po prostu płynie. Kto szuka efektów WOW to znajduje je w znakomitej holografii, wielkości sceny, naturalności i wierności instrumentalnych czy wokalnych barw. Wspaniałej spójności brzmienia i muzykalności X9k - bez względu na gatunek muzyczny.
A jeżeli coś wam brakuje, to sprawdźcie najpierw swój tor, nie zwalajcie winy na X9k.
Krótkie wnioski z porównań - tu poniżej:
X9k i Orfeusz HE-90:
Uwaga! Takich porównań nie znajdziecie nigdzie: Z tego samego LST, gdzie podpinam jednocześnie X-y jak i Orfiego... Różnice trudne do wyszczególnienia, bo na najwyższym poziomie, jednak są, słuchając instrumentów akustycznych. Bez możliwości jednoznacznego określenia - "to lepsze, a to gorsze". Można się upierać, że Orfeusz ma większą przezroczystość podyktowaną jaśniejszą górną średnicą jak i bogatszymi składowymi dźwięku w górnym basie i całej średnicy, też w sopranach, przy innym budowaniu sceny. Dodatkowo, średnica jest podawana w Orfim bliżej jak w X9k i powstaje spontanicznie lepsze wrażenie ogólne -zastrzegam, w zależności od nagrania!- subiektywnie wskazujące na Orfeusza. A X9k częstuje następną niespodzianką - ma głębszą scenę, jakby nieco więcej powietrza... W nagraniach jasnych nawet preferuję tego Staxa! Bas X-ów jest ilościowo podobny trochę do tego w HE90. Poprzez wrażenie większej głębi X9k może się nawet bardziej podobać... Ale: To są przecież dwie różne sygnatury dźwięku, tego nie sposób pomylić.
X9k i 007 mk1:
Komu cena X9k przeszkadza, ma najlepszą możliwą alternatywę w ponad trzy razy tańszych 007 mk1. To zbliżone brzmieniowo słuchawki, mimo, że mniej transparentne, mniej rozdzielcze, ciemniejsze od X9k. Z ilościowo większym jeszcze basem (ale nie głębszym!) jak obecny flagowiec. 007 dobrze grają w moim systemie, używam ich priorytetowo do jazzu, do utworów organowych itd. Jest w nich dynamika i impuls, skrzące się soprany, do tego zupełnie dobra scena.
Podsumowując - X9k to nie są słuchawki do ciężkiego metalu, do łojenia albo do niszczenia komórek słuchowych potwornym basem, czy hukiem wystrzałów z działa. X9 nie są też dla fanów wsłuchiwania się w sprzęt. Ich najważniejszymi atutami jest całość obrazu dźwiękowego, niezwykła muzykalność i naturalność. Do tego ogromny wachlarz barw, świetna scena z masą powietrza, holografia.
Bas - komu to nie wystarcza w X9k, to już nie wiem, czego oczekuje. Bo (przynajmniej u mnie) jest więcej jak wystarczający tudzież głęboki i to w przytłaczającej większości nawet nie najlepszych nagrań.
W tej chwili słuchając Minnesota Orchestra w Czajkowskiego Hopaku z Mazeppy stwierdzam, że X w basie nie ustępuje mojemu Audeze LCD 3! Mało tego, ten bas jest o wiele bardziej autentyczny. X9k jest przy tym pod każdym innym względem w przodzie...
X9k zbliżył się niebezpiecznie do Orfeusza, a czasem nawet próbuje go przerastać... Kto nie ma tego ostatniego, nie musi się martwić. Flagowiec Staxa daje pełne zadowolenie i jest wart każdej złotówki/centa.