Zamierzam napisać kilka bolesnych słów, bolesnych głównie dla mnie samego. Albowiem byłem napalony na zestaw dzielony Accuphase'a, niedawno pisałem w superlatywach na temat C-2850 / A-75, wcześniej zaś przebąkiwałem o trudnościach Orfeuszego wzmacniacza dedykowanego HEV 90, że przejaskrawiona góra, że dopiero po trzecim dniu przywykłem do jego brzmienia itd. Lecz to było w maju. Dziś zaśpiewam inaczej. Choć wzmacniacz ten sam (dziękuję Włodku!), lecz słuchawki inne, bo niedawno zakupione, efektu odrzucenia czy też dostrajania się do HEV 90 nie było wcale, z marszu wszystko mi pasowało, podejrzana sprawa. Może przywykłem do jasnego stroju Orfeusza, może coś mi się w głowie odkręciło - nie wiem. Owszem, kilka dni temu, słuchając na Esoteriku C-03 / A-03 przez LST, miałem jeszcze chwilę wątpliwości, coś mnie kłuło w uszy, ale opóźniająca pętla w postaci zmiany kabli i słuchania po przerwie tych samych kawałków upewniła mnie, że to nie kłucie, tylko wygasający z wolna strach przed nim. Wczoraj wróciłem do tego samego zestawu (Esoterika) i żadnych trudności nie odnotowałem, wszystko zabrzmiało cacy, nad wyraz ciepło jak na moje wcześniejsze obawy. Dziś natomiast, po bezpośrednim porównaniu HEV 90 z Accu C-2850 / A-75, Octave V70 Class A oraz Circle Audio A200 przez LST, powiedziałbym, że HEV 90 jest dla słuchawek HE 90 wzmacniaczem zaiste genialnym. Podobnie było, kilka miesięcy temu - mimo przekory i chęci uzyskania wyniku odwrotnego - z Susvarą napędzaną pieczołowicie wybranym Pass Labs XP-12 / XA25 z jednej strony oraz dedykowanym Hifiman EF1000 z drugiej: Hifiman delikatnie ale jednak zwyciężył. Podobnie teraz, po dzisiejszej próbie ognia, dedykowany wzmacniacz Sennheisera okazał się zwycięski, i nie chciało wyjść inaczej, czego świadkiem pan Paweł, szef warszawskiego Nautilusa, który od czasu do czasu zaglądał do sali i słuchał (na w pół ciemno) wraz ze mną.
Oba tory, jednocześnie, podłączone były do jednego źródła, iFi iDSD Pro, kablami Acrolinka, jakimi dokładnie nie wiem, ale podobno z tej samej półki cenowej i o neutralnej sygnaturze. Przepinanie słuchawek odbywało się momentalnie, klik-klik. Żadna z sesji porównawczych nie trwała dłużej niż pół godziny. Poziom głośności był wcześniej wyrównany. Przerwy między sesjami były spore, żeby uszy mogły wypocząć. Pan Paweł początkowo słuchał w ciemno, choć pewnie mógł się domyślać po charakterystycznych klikach co było aktualnie podłączane do kabla Orfeusza. Ja zaś słuchałem "w jasno", ale z jawnym zamiarem detronizacji HEV 90 - niestety wyszło inaczej.
Zaczęliśmy od sparingu z zestawem dzielonym Accu C-2850 / A-75. Accu zagrał pięknie, ale w porównaniu z HEV 90 było nieco bardziej na twarz i z mocniejszym aczkolwiek mniej kontrolowanym basem. Również góra była nieco bardziej wygładzona, co nie dziwi, znając sygnaturę Accuphase'a. Gdyby nie bezpośrednie porównanie, nie miałbym szansy na wyłapanie tych niuansów, co oznacza, że dźwięk był zaiste wspaniały. (Tu należy przyznać, że panu Pawłowi Accu podobało się bardziej w piosence rozrywkowej, zagranej unplugged, jednak w klasyce bardziej podobało mu się migotanie talerzy, trójkątów i cymbałów na tle orkiestry symfonicznej w wykonaniu Sennheisera. Mi też.)
Na drugi strzał poszedł lampowy wzmacniacz zintegrowany Octave V70 Class A. "Trzeźwość" Accuphase'a odeszła na bok, orkiestra się roznamiętniła i zbliżyliśmy się do HEV 90. Jedyny minus to bas, który w przypadku Oktawy był słabiej kontrolowany i być może nieco mniej detali w tle.
Na koniec postawiliśmy na stole opiewany ostatnimi czasy w polskiej prasie hybrydowy wzmacniacz zintegrowany Circle Audio A200. Tym razem milimetry od pełnego zestawu Orfeusza! Wspaniały dźwięk! Jako że jestem jednak podejrzliwy w stosunku do swoich wstępnych zachwytów, zamierzam ów wzmacniacz pożyczyć na kilka dni do domu. Zobaczymy czy się obroni.
Jedna rzecz nas obu uderzyła: wszystkie wzmacniacze zagrały identyczną barwą. Jedyne różnice dotyczyły kontroli basu, dobitności tonów wysokich, i rozdzielczości, która przekładała się na lepsze odczucie przestrzeni nagrania oraz strukturę szumów i brudów niektórych nagrań. Jednak barwa niezmiennie pozostawała ta sama. Czyli to chyba Orfeusz grał a wzmacniacze starały mu się nie przeszkadzać.
O szczegółach można by pisać długo, najlepiej referując do konkretnych nagrań, ale wspomnę tylko dwa: (1) Kwartet smyczkowy Haydna op. 50 nr 5 grany przez The Allegri Quartet, płyta wydana przez label Naima: na HEV 90 jesteśmy w sali, słyszymy ruchy instrumentalistów, zamachy rękawów, nie licząc typowych odgłosów wydobywających się z zaciętych ust, co jest - owszem - informacją niemuzyczną, ale na płycie jest i jak już wiemy, że jest, to nie chcemy jej stracić - niestety Accu starał się trochę przed nami ukryć i plamy rozmazywać, z drugiej strony HEV 90 to miał i wcale nam te drobiazgi nie przeszkadzały, odwrotnie, osadzały nas bardziej w miejscu nagrania. (2) "Tako rzecze Zaratustra" Straussa w wersji na organy, utwór wydany na płycie Ultrasone S-Logic Demo. Początkowy niski akord pedałowy jest jednolity na Accu, bokiem tylko słyszymy szum organowej maszynerii. Na HEV 90 bas okazuje się zmodulowany, najwięcej się dzieje w pierwszej sekundzie, zanim odbicia - zgaduję - od ścian sali się unormują i docelowo na siebie nałożą. Na Accu tego nie ma.
Tyle na dzisiaj. W piątek pożyczę A200. W przyszłości zamierzam posłuchać zestawu dzielonego Gryphon Essence i integry Jadis i50. Wstępnie jest to możliwe; czy się zrealizuje - zobaczymy.