Audiohobby.pl

JPlay - czyli audiofilska porażka

SlawekR

  • 173 / 4836
  • Aktywny użytkownik
30-01-2015, 19:15
dzisiaj dostałem od Pana Ostapowicza odpowiedź odnośnie chęci odsprzedania licencji programu komuś innemu ze względu na przejście na osx, cytuję:
Proszę dokładnie przeczytać umowę. Paragraf 5, pkt 4 oraz paragraf 6, pkt 2 i 5. W j. polskim:

Wyłączne prawo do rozpowszechniania programu JPLAY przysługuje Licencjodawcy w tym wprowadzenie do obrotu tj. każdą formę publicznego udostępniania programu.

Niedozwolone jest udzielanie dalszej licencji, wypożyczenia, wynajmowania lub dokonywania w inny sposób dystrybucji JPLAY lub praw do jego użytkowania

Użytkownikowi nie wolno udostępniać, rozpowszechniać i publicznie prezentować JPLAY bez uprzedniej pisemnej zgody Licencjodawcy.

Czyli dostępna jest gdzieś umowa licencyjna w języku polskim, na którą się powołuje.  Jeśli tak, to gdzie, bo skoro chce żeby przeczytać, to niech określi gdzie ona się znajduje?

Czy gdzieś w umowie jest zapis kto jest rzeczonym licencjodawcą w ogóle, to znaczy czy jest określony z nazwy, adresu i jakichkolwiek innych danych, które pozwalałyby zidentyfikować ten podmiot?

I wreszcie najważniejsze, od kiedy ta umowa obowiązuje. To znaczy, czy obowiązywała w momencie zakupu w tym konkretnym przypadku. To znaczy czy była dołączona do produktu, gdy była zawierana umowa sprzedaży. To jest bardzo ważne, aby ustalić fakty. Bo prawo póki co nie działa wstecz.

Liczy się  data zawarcia umowy jednoznaczna z datą na dowodzie zakupu, który sprzedawca przekazał klientowi.
« Ostatnia zmiana: 30-01-2015, 19:18 wysłana przez SlawekR »

SlawekR

  • 173 / 4836
  • Aktywny użytkownik
30-01-2015, 19:22
Brzmi to bardziej jak platna dzierzawa JPLAya niz jego faktyczna sprzedaz. Jak kupisz ksiazke badz plyte cd, mozesz sobie ja przeczytac/przesluchac i swobodnie sprzedac, a tego audio grajka juz nie, intrygujace ;')

Tu akurat się mylisz. A co wynika z niezrozumienia faktu jak jest dystrybuowane oprogramowanie.

Nie kupujesz programu, ani jego kodu, tylko licencję na jego użytkowanie, czyli zgodę producenta na ten fakt.
Dlatego tak ważne są poruszana atrybuty, dokładne określenie, co, kto, gdzie i kiedy. I dokładne zapisy umowy EULA. I to ona jest decydująca, jak to przy umowach na użyczenie/zgodę na użytkowanie jakiegoś produktu.

Naruszenie umowy daje możliwość nawet cofnięcia zgody na użytkowanie programu, jeśli tak jest zapisane w umowie. Ale to musi tam być zapisane, a nie że ktoś, coś, sobie mówi.
« Ostatnia zmiana: 30-01-2015, 19:23 wysłana przez SlawekR »

SlawekR

  • 173 / 4836
  • Aktywny użytkownik
30-01-2015, 19:26
forme wlasnosci mozna odstawic na bok mysle, kolega chce po prostu sprawne pelnowartosciowe oprogramowanie.
Producent wyslal mu niesprawne co w razie watpliwosci sprzedawcy  rzeczoznawca bez problemu wskaze.

Rzeczoznawca w tym przypadku wykaże wadliwość zawartej umowy licencyjnej na użytkowania oprogramowania. Nie będzie się wczuwać w to czy program działa czy nie. Nie ma po temu najmniejszej potrzeby. Już sam fakt braku dokładnego określenia jednego z podmiotów/stron w samej umowie, wystarczy. A także cała reszta, strona sklepu, formalne braki na niej. Przecież to widać czarno na białym. Tu nie ma nad czym dywagować.
« Ostatnia zmiana: 30-01-2015, 19:30 wysłana przez SlawekR »

pastwa

  • 3828 / 6105
  • Ekspert
30-01-2015, 19:29
Tu akurat się mylisz. A co wynika z niezrozumienia faktu jak jest dystrybuowane oprogramowanie.
Nie kupujesz programu, ani jego kodu, tylko licencję na jego użytkowanie, czyli zgodę producenta na ten fakt.

Miales nie tyle na mysli oprogramowanie (bo tutaj jest wiele przykladowo na to, ze mozesz odsprzedac licencje), co konkretnie JPLAY. Kolega bowiem nie moze odsprzedac nawet i samej licencji, ktorej nie bedzie juz wiecej uzywal.

Poza tym, wracaja do tematu, jak wspomnial Lan, produkt jest zwyczajnie wadliwy i powinien podlegac pelnemu zwrotowi, bez bujania sie z nim, czyli tematu odsprzedazy nawet byc nie powinno, bo to rozwiazanie awaryjne tutaj.

SlawekR

  • 173 / 4836
  • Aktywny użytkownik
30-01-2015, 19:39
Tu akurat się mylisz. A co wynika z niezrozumienia faktu jak jest dystrybuowane oprogramowanie.
Nie kupujesz programu, ani jego kodu, tylko licencję na jego użytkowanie, czyli zgodę producenta na ten fakt.

Miales nie tyle na mysli oprogramowanie (bo tutaj jest wiele przykladowo na to, ze mozesz odsprzedac licencje), co konkretnie JPLAY. Kolega bowiem nie moze odsprzedac nawet i samej licencji, ktorej nie bedzie juz wiecej uzywal.

Poza tym, wracaja do tematu, jak wspomnial Lan, produkt jest zwyczajnie wadliwy i powinien podlegac pelnemu zwsrotowi, bez bujania sie z nim, czyli tematu odsprzedazy nawet byc nie powinno, bo to rozwiazanie awaryjne tutaj.

To jeszcze raz, tym razem powoli i dokładnie.

W przypadku oprogramowania jakiegokolwiek nie kupujesz oprogramowania. A wyłącznie zgodę na jego użytkowanie, czy to dożywotnie, czy czasowe.  Z prawem do aktualizacji lub bez. Zgodę powiązaną ze sprzętem lub z nabywcą itd. itp.

Ta zgoda, zwana też licencją, może być obwarowana różnymi zapisami i ograniczeniami. I na tę okoliczność do produktu zawsze dołączana jest EULA, czyli końcowa umowa którą zawierają strony. A która precyzyjnie powinna określać warunki umowy licencyjnej. Jedną licencję na użytkowanie można zbyć, innej nie, jeśli tak stwierdza umowa, a strony obie się na nią zgodziły.

I zawsze przed samą ostateczną instalacją użytkownik musi wyrazić zgodę na te warunki i przyjmuje je do wiadomości. Może też się nie zgodzić, wtedy oprogramowania nie instaluje i domaga się zwrotu gotówki.

Jeśli umowa jest niekompletna lub nieprecyzyjna, to wtedy wszystko co nie jest zabronione w niej, jest dozwolone, jeśli nie narusza innych zapisów prawa. I wszelkie zapisy mogą podlegać różnym interpretacjom. Jak to przy umowach.

Ale do tego muszą one być zawarte w sposób prawidłowy. Strony umowy muszą być precyzyjnie określone, wszelkie warunki i cała reszta. Także warunki co w razie postępowania reklamacyjnego i jakie są prawa stron. Jeśli program nie działa zgodnie z oczekiwaniami. To wtedy  także wchodzą w grę zapisy umowy i należy się nimi kierować.

lancaster

  • Gość
30-01-2015, 19:48
OK, Slawek. A jesli produkt jest wadliwy - w tym konkretnie przypadku powoduje problemy z dxwiekiem w systemie (mialem to samo z wersja demo jplay, skonczylo sie formatowankiem) to czy w umowie moze byc zapis ze sprzedawca nie ponoci odpowiedzialnosci za wadliwe dzialanie komputera po zainstalowaniu jego softu ?

SlawekR

  • 173 / 4836
  • Aktywny użytkownik
30-01-2015, 19:56
Wtedy w pierwszej kolejności należy wrócić do zapoznania się z EULĄ, co mówi na ten temat. Bo może być w niej zastrzeżenie, że program może nie działać w określonych warunkach lub producent nie daje gwarancji działania z oprogramowaniem firm trzecich. A także nie odpowiada za szkody wyrządzone przez niekompatybilność z innymi aplikacjami.

A użytkownik się zgodził na umowę przecież, bo jest ona na początku samej instalacji. Wtedy „sorry, no bonus”. Po naszemu „widziały gały co brały” :)  Tu akurat EULA jest od tego, żeby chronić obie strony. Dlatego jest tak ważna w tym wszystkim.

Aczkolwiek żeby EULA weszła  w życie w ogóle, to nie może być wadliwie skonstruowana, musi być precyzyjnie określony podmiot odpowiedzialny/ producent/strona umowy.  No bo inaczej co to za umowa by była. A jest w tym przypadku?  Ściągnij instalkę ze strony, sam zobaczysz co tam jest napisane. I wszystkiego się dowiesz :)

 Generalnie, Koledzy czytajcie umowy, na które się zgadzacie. Tech checkbox ze zgodą to tam jest nie dla zabawy i nie od parady.

Jest nawet taki dowcip: umowa EULA jest jak Biblia, nikt jej nie czyta dokładnie, ale wszyscy się z nią zgadzają :P.
« Ostatnia zmiana: 30-01-2015, 20:08 wysłana przez SlawekR »

lancaster

  • Gość
30-01-2015, 20:49
:-)

przydalby sie zatem tekst oryginalny z dnia podpisania umowy, bo mozliwe ze stoi w niej czarno na bialym ze  przedmiotem umowy jest przeslane maila z kluczem aktywacyjnym i na tym koncza sie obowiazki sprzedawcy a zaczynaja kupujacego :-)
 

SlawekR

  • 173 / 4836
  • Aktywny użytkownik
30-01-2015, 21:10
:-)

przydalby sie zatem tekst oryginalny z dnia podpisania umowy, bo mozliwe ze stoi w niej czarno na bialym ze  przedmiotem umowy jest przeslane maila z kluczem aktywacyjnym i na tym koncza sie obowiazki sprzedawcy a zaczynaja kupujacego :-)

Kwestia dokładnie jest taka jak piszesz. Liczą się warunki licencyjne z dnia zawarcia umowy pomiędzy licencjobiorcą i licencjodawcą. Umowa jest umowa, jeśli obaj się na nią zgodzili i jej zapisy nie stoją w sprzeczności z prawem, które i tak jest nadrzędne nad umową, to należy wedle niej postępować.

W końcu obie strony miały do niej dostęp, czyli faktycznie „widziały gały co brały”.

Oczywiście pod warunkiem, że tak było realnie. Nie chciałbym być niemiły i hejtować nikogo po próżnicy, bo instalki z tamtego okresu nie posiadam. Aczkolwiek mam pewne nieodparte, hmm…  wrażenie, ale do tego potrzeba instalki, żeby je zweryfikować. Póki co więc się nim nie podzielę :P.

Cypis

  • 2479 / 5244
  • Ekspert
30-01-2015, 21:46
Skoro w umowie licencyjnej nie jest określony właściciel to wygląda na to, że program jest bezpański. Skoro tak to może go wrzucić na torrenty? Właściciela nie ma to się nie będzie ciskał. ;)
Pzdr, Tomek
d(-_-)b

SlawekR

  • 173 / 4836
  • Aktywny użytkownik
30-01-2015, 22:45
Skoro w umowie licencyjnej nie jest określony właściciel to wygląda na to, że program jest bezpański. Skoro tak to może go wrzucić na torrenty? Właściciela nie ma to się nie będzie ciskał. ;)

To jest Twoja interpretacja i wnioski, które sam wyciągnąłeś na podstawie zapisów umowy. Nie nam z nimi polemizować, więc nie pytaj bo Ci nikt nie odpowie :P

Ale skoro takie wnioski właśnie wyciągnąłeś, to chyba ktoś powinien przemyśleć zapisy jakie w umowie zamieścił i jak ją skonstruował. Porządnie skonstruowana umowa EULA powinna dawać jak najmniejsze pole do dziwnych dywagacji. A jak daje pole za duże… to daje za duże :D

Tyle co można w ramach komentarza napisać. Dobrze chociaż, że dyskusja wróciła do właściwych proporcji i na właściwy temat. Bo w takiej formie nie daje pola manewru do ucieczki w potencjalny „audiofilizm” aplikacji, że tak to ujmę.

Aby dojść do rozważań na temat właściwości praktycznych danej aplikacji, trzeba ją zainstalować, aby ją zainstalować, trzeba się zapoznać z umową. Ja w każdym razie staram się tak robić i tu mamy pewien kłopot, bo po przeczytaniu określonych sformułowań umowy w takim przypadku, palec w naturalny sposób zmierza u mnie na opcję „anuluj” a nie „dalej”. Więc i równie naturalnym sposobem, nie jestem w stanie sprawdzić zachowania aplikacji. I to jest istota pierwotna problemu. Do potencjalnych rozważań audiofilskich jeszcze daleka droga. Najpierw trzeba rozwiązać te podstawowe kwestie.

Sorry, ale tak to widzę niestety. Jeśli nie mam pewności kto program wyprodukował, kto go sprzedaje, szukam na stronie, szukam, FAQ, manual itd. EULA też wątpliwości moich nie rozwiewa.

To jako specjalista, obawiam się taki program zainstalować i sprowadzić potencjalne zagrożenie na komputer, To chyba dość naturalny odruch. Tak, że apel do producenta/dystrybutora. Czas najwyższy te kwestie naprostować,  a nie taką partyzantkę odstawiać. A później pogadamy o ewentualnych zaletach aplikacji. I nie ma w tym grama hejtu co napisałem, tylko zdrowy rozsądek.
« Ostatnia zmiana: 30-01-2015, 23:23 wysłana przez SlawekR »

Cypis

  • 2479 / 5244
  • Ekspert
31-01-2015, 11:05
nie pytaj bo Ci nikt nie odpowie :P

Pytanie było retoryczne. Miało pokazać, jak dziurawy (nie tylko funkcjonalnie ale i prawnie) jest produkt sprzedawany przez niewiadomokogo.

Dystrybucja tego hmmm... "programu" to raj dla prawników lub entuzjastów kopania się po sądach.

1. Brak obowiązkowej informacji kto jest producentem (adres, nr tel., NIP, KRS)
2. Brak polskiej instrukcji obsługi
3. Brak możliwości zapoznania się z warunkami sprzedaży (umowa licencyjna) zanim pobierze się i rozpocznie instalację programu.
4. Brak określenia warunków gwarancji, zwrotów, rozwiązywania kwestii spornych.
5. Wadliwe działanie programu (nie piszę tu o możliwościach sonicznych)

...i pewnie jeszcze sporo więcej.
Pzdr, Tomek
d(-_-)b

-Pawel-

  • 4739 / 5710
  • Ekspert
31-01-2015, 23:55
Cytuj
Ad5. Ze względu na otwartą architekturę PC'ta trudno programiście gwarantować brak problemów na każdym komputerze, jednakże w umowie takie kwestie powinny się znaleźć jak też możliwe rozwiązania problemu satysfakcjonujące dla kupującego i sprzedawcy. Co innego zwykła, elementarna ludzka uczciwość, jak też poważne podejście do prowadzonego biznesu.

Rumburak

zyzio

  • 960 / 5999
  • Ekspert
10-10-2019, 12:02
www.ostapowiczaudio.com    - shakowana strona niedobrego biznesmena ;-)

majkel

  • 7477 / 6105
  • Ekspert
10-10-2019, 14:34
www.ostapowiczaudio.com    - shakowana strona niedobrego biznesmena ;-)
Na czym ma polegać owo shakowanie?