Raczej nie przypadek, choć splot paru okoliczności.
Pałąk SR-507 po raz kolejny padł (zdjęcie w wątku o Lambdach), mam już wzmacniacz do Staxów (SRM-717) i nie za bardzo chce mi się wszystko zmieniać, ażeby znów szukać (no właśnie: szukać) dynamików. Nie ukrywam, że to ostatnie szczególnie mnie odstręcza, ponieważ po wizycie w świecie elektrostatów nie za bardzo chce się wracać do świata słuchawek dynamicznych. Rzecz nie najmniej ważna: wygoda. Omegi (miałem parę dni na odsłuchach w 2010 roku) są jak dla mnie najwygodniejszymi słuchawkami, które miałem na uszach, tak je zapamiętałem i tak je percypuję obecnie.
Na razie mają swoją wstępną przebieżkę. Z moich dotychczasowych doświadczeń ze Staxami wynika, że zaczynają grać po dość długim czasie. Tak było w przypadku 404 i 507. Z perspektywy czasu żałuję, że pozbyłem się tych pierwszych, trochę mniej tych drugich (chociaż były doskonalsze "technicznie i z pewnością "wierniejsze" temu, co określamy muzyczną prawdą).
Z perspektywy człowieka, który w tym roku wkracza w 40 rok życia uważam, że można żyć z różnymi słuchafonami o ile "coś" w sobie mają. Tak... uważam, że to "coś" miały w sobie nawet "słynne" Gradosy, z pewnością 404, 507 przy nastawieniu na taką techniczną poprawność również. Krótko posiadane przeze mnie Bayery T1 na pewno byłyby świetnymi słuchawkami, ale niestety posłuchałem wówczas SR-404 z dedykowanym energizerem (mógłbym mieć je do dzisiaj, gdybym nie okazał się niemyślącym raptusem...). A 007 oczywiście łatwo "wchodzą", o ile przymknie się trochę oko na bas, który z pewnością nie zawsze charakteryzuje się stuprocentową dyscypliną i zróżnicowaniem, choć obecność jego niższych składowych jest z pewnością przyjemną zmianą po Lambdach (przy czym 507 były w tym zakresie naprawdę dobre, o ile nie mieliśmy do czynienia z 009...). Na to akurat byłem przygotowany. Wbrew temu, czego się spodziewałem, wysokie tony nie są jakoś niemożebnie zmulone, ponoć taki urok najnowszych odsłon 007 o ile zawierzyć doniesieniom z head-fi. Stereofonia na pewno była precyzyjniejsza w 507 (znów litościwie odpuszczam 009, technicznie poza konkurencją, choć nigdy mi do końca nie podeszły: wymagają wyczynowego sprzętu towarzyszącego i najlepiej odtwarzają audiofilskie sample). Słuchawki nowe, nie wątpię, że mk1 mają brzmieniowe przewagi, ale biorąc pod uwagę, ile lat temu zakończono ich produkcję... zakup nowych lub używanych Omeg nie jest dla mnie wydatkiem na waciki, chcę żeby trochę pożyły :P Z pewnością z 007 można żyć i można sobie posłuchać swojej ulubionej muzyki nawet wówczas, gdy nie została zrealizowana w okablowanych Nordostami studiach nagraniowych :)
To takie wstępne impresje, słuchawki wygrzewają się na moich uszach, co już samo w sobie jest wymowne. Po prostu przyjemnie się ich słucha.