Zdystansowanie to by było za duże słowo. To jest raczej jak zrobić dokładnie tę samą herbatę z kranówki i wody źródlanej z głębokiego odwiertu, przy czym sama herbata jest dobra gatunkowo. Inaczej - jakby wziąć samo drzewo, to na Cary były resztki śniegu na gałęziach... ale wymyśliłem. ;P Dynamicznie i harmonicznie wyraźnych różnic się nie dopatrzyłem, przestrzennie to tylko te "dodatki" na dźwiękach, ale pewnie się można do nich przyzwyczaić. Z ciekawostek - RS1 na moim zagrały gładziej, może przez ten brak "śmieci".
Cary miał fabryczne lampy i słuchałem go prawie wyłącznie w trybie ultra-linear. Obydwa wzmacniacze grały z tej samej listwy. Odtwarzacz mbl 1431, IC Atlas Voyager. Płyty moje, różne - Metallica, Anna Netrebko, Faith No More, Morcheeba, Grieg, Czajkowski, różni artyści jazzowi Blue Note, pewnie coś jeszcze.
T1 trzeba sobie poćwiczyć ułożenie na głowie, bo to wpływa na kształt sceny i tonację. Wyżej, niżej, bardziej z przodu lub z tyłu, pałąk bliżej lub dalej, itp.