Dzien dobry ,cześć i czołem!
Jak całkiem spora grupa użytkowników słuchawek, którzy poprzez ich zakup starają się odwlec o parę lat otrzymanie pozwu rozwodowego (z orzeczeniem o winie), również i ja zakupiłem parę nauszników oraz wzmacniacz słuchawkowy: Pioneer SE A-1000 i Pro-Ject Head Box II. W założeniu miał to być zakup „na próbę” aby się przekonać, czy jestem w ogóle w stanie słuchać muzyki inaczej niż z głośników. Okazało się, że mogę, z tymże jakość dźwieku produkowana przez powyższy zestaw nie jest do końca (a nawet od początku) zgodna z moimi oczekiwaniami.
Tytułem wstępu: przyzwyczajony jestem do odbioru muzyki którą przetwarza CD i Amp z najniższej serii Naima (5i-mk2 bodajże), popędzając kolumny Epos m22i. Jest to przekaz wysoce energetyczny, dynamiczny, bezpośredni, podawany „na maskę”, bez ceregieli i doszukiwania się finezji czy wieloaspektowego analizowania nagrania, choć nie prawdą byłoby stwierdzenie, że odbywa się to kosztem uproszczenia czy zubożenia (przynajmniej nie w znacznym stopniu). Natomiast słuchając przez słuchawki, pomimo tego że źródlem jest nadal naim, nie pozostaje niemalże nic z dynamiki, wybrzmienia są zredukowane, nie ma nic z mikrozmian tempa, wszystko leci płasko i jednostajne: raz, dwa, trzy, raz, dwa, trzy… Na obronę mogę dodać nieco większą szczegółowość, choć lepszym slowem będzie chyba wyrazistość, niemniej osiągnięte jest to w sposób daleki od poprawnego: soprany są ostre, gitary brzęczą, bas bzyczy.
A teraz właściwe pytanie problemowe:
Po przeczytaniu całego watku „Wzmacniacze sluchawkowe wysokiej klasy” pragnę poradzić się Szanownych Kolegów (Kolezanek chyba nie ma?) w jakim kierunku powinna pójść wymiana mojego „toru słuchawkowego”. Co chcę osiągnąć? Zachować naim-ową energię i przede wszystkim wybrzmienia instrumentów akustycznych, czyli zostawić angażujące i bezposrednie brzmienie, poprawić bas (w naimie z eposami jest on nieco rozlazły, nie do końca kontrolowany i chyba też trochę uproszczony), uzyskać szczegołowość nie mającą nic wspólnego z ostroscią czy podbijaniem, a także osiagnąć coś co Piotr Ryka nazywa kulturą przekazu, finezję, której brakuje mi z naimem i eposami. Ważne: bas NIE MA robić wrażenia, zachwycać – ma go być w sa raz ale ma być soczysty i kontrolowany.
Rodzaj muzyki: bez techno, dance’u, elektroniki, rapu i hip-hopu praktycznie wszystko, z akcentem na jazz w stylu Stańki, Tingvall Trio, Herbie Hancock (ostatnie płyty), Jan Garbarek, spiewajace panie (Corrine Bailey Rae, Lizz Wright, Yael Naim), muzyka instrumentalna w stylu Antonio Forcione, Pat Metheny.
Problemem jest jak sądze odpowiednie dopasowanie wzmacniacza do słuchawek (osławiony efekt synergii). Piszę to wszystko w tym watku ponieważ na początek chcę dobrać wzmacniacz, potem słuchawki ale proszę o podanie „zestawu”, lub zestawów aby nie probować zestawiać wszystkiego ze wszystkim.
Zakres cen: Wzmacniacz do 2 tys. Zł, słuchawki do 1,5 tys. Zł.
Póki co moimi typami są ktoryś z darkvoice’ów lub little dot’ów, cos z oferty WBA, ewentualnie używane np. cayin ale ostatnio nie ma.
Z góry dziękuję za pomoc, dodam że jestem pod wrażeniem poziomu merytorycznego tego forum, nigdzie u Was nie widziałem odpowiedzi w stylu: „Hej, kup XXX ja mam od 3 dni i jest super!!!”. A to jak na polski internet prawdziwe osiągnięcie ;)