Audiohobby.pl

Muzyka na 88 klawiszy

magus

  • 20990 / 6107
  • Ekspert
29-09-2012, 14:06
>> colcolcol, 2012-09-29 13:21:36

> Jeżeli miałbym wartościować, to moim zdaniem czysto intuicyjne słuchanie muzyki i wpadanie lub nie w rodzaj transu, jest jakimś sposobem
> zabijania czasu, trochę podobnym do odmawiania różańca, ale mimo wszystko gorszym i mniej świadomym od przynajmniej częściowej analizy.

jeśli ta dyskusja ma choć trochę wspólnego z tym, co napisałem o swoim sposobie odbioru, to zapewniam cię, że nie ma to absolutnie nic wspólnego z transem ani z różańcem


>są ludzie, którzy wzruszają się na dźwięk "Białego Misia" za każdym razem kiedy to słyszą i to jest bardzo dobre od strony mertykalnej,
>ale dorabianie do tego filozofii półkul i automatyzmu ich pracy, nie usprawiedliwia ograniczania horyzontów :)

mam poczucie, że trochę jak kilku kolegów tutaj masz skłonność do demonstrowania poczucia wyższości w stosunku do osób, których nie próbujesz nawet zrozumieć



taka anegdota
(liczę na to, że ci, którzy w tym wątku starali się wykazać swoją wyższość intelektualną nie będą mieli problemu ze zrozumieniem bez dotłumaczania)

Hancockowi (wracamy do szeroko pojętego tematu 88 klawiszy) podczas koncertu zdarzyło się kiedyś mocno sfałszować (jak każdemu muzykowi, który gra "na granicy tego, co zna")
spodziewał się niesympatycznej reakcji Davisa (bo było to w okresie, kiedy grali razem ok. 1964 r. bodaj) albo w trakcie, albo po koncercie
Hancock nie spodziewał się jednak, że Davis wykorzysta ten "niewłaściwy" dźwięk do tego, żeby pójść muzycznie w zupełnie innym kierunku - Davis z błędu zrobił okazję do zagrania czegoś innego

jaki to ma związek z dyskusją?
gdyby Davis był osobą po prostu "analizującą" to, co słyszy i bez przerwy mechanicznie oceniającą na zasadzie dobrze-źle, to wszystko skończyłoby się właśnie tak, jak spodziewał się Hancock
Davis jednak po prostu słuchał i był czujny oraz otwarty na to, co słyszy - nie porównywał non-stop tego, co grają właśnie muzycy z poprzednimi wykonaniami (interpretacjami) i nie zastanawiał się, kiedy było "lepiej"
oczywiście, on wiedział, co powinno być zagrane (nie klepał w tym czasie różańca ani nie miał innego rodzaju transu) nie gorzej (eufemizm) niż wszyscy inni muzycy w zespole - znał tempo, podział(y), harmonię, etc.
nie mam wątpliwości, że zdawał sobie sprawę, że Hancock się wywalił (element analizy), a jednak był wolny od słuchania poprzez pryzmat "pierwszego zapisu"
stąd się bierze prawdziwa twórczość właśnie


a teraz zapraszam do dyskusji na temat synaps Hancocka i Davisa :)
Odszedł 13.10.2016r.

magus

  • 20990 / 6107
  • Ekspert
29-09-2012, 14:49
naciągasz rzeczywistośc do swoich wyobrażeń 4m

wolno ci :)
Odszedł 13.10.2016r.

magus

  • 20990 / 6107
  • Ekspert
29-09-2012, 14:52
p.s. wszystko można sprowadzić do "tylko"

znam takich, co twierdzą, że człowiek to tylko taki organiczny komputer bardzo wysokiej generacji
generalnie - sama chemia, synapsy i kabelki (nerwy)
Odszedł 13.10.2016r.

magus

  • 20990 / 6107
  • Ekspert
29-09-2012, 15:33
"“And just as Miles was about to start his solo for `So What,’ at the peak of the concert, I hit a note that was so wrong I thought I had crumbled the show down like a falling tent,” he recalled.

“And Miles took a breath, and played some notes that made my note right. It took me years to understand that Miles didn’t judge what I played. He worked with it. That lesson wasn’t just about music. It was about life.”

http://www.washingtontimes.com/news/2012/apr/10/musician-herbie-hancock-has-book-deal-for-a-memoir/


to co dla jednych jest "tylko" "posprzątaniem numeru" dla innych jest wielkim przeżyciem i lekcją na całe życie
ale pewnie to głupkowate zadziwienie Hancocka wynikało z tego, że nie doczytał, co to jest "konsolidacja synaptyczna"


(pamiętam jeszcze inną relację Hancocka - na filmie dokumentalnym - gdzie powiedział więcej na temat tego, co zrobił wtedy Davis, może znajdę...)
Odszedł 13.10.2016r.

magus

  • 20990 / 6107
  • Ekspert
29-09-2012, 15:55
4m

zwyczajnie sądzisz innych według siebie

wierzę ci, że ty dla kasy powiedziałbyś wszystko
Odszedł 13.10.2016r.

magus

  • 20990 / 6107
  • Ekspert
29-09-2012, 15:56
tak ci pracują synapsy, co zrobić
Odszedł 13.10.2016r.

lancaster

  • Gość
29-09-2012, 19:36
colcolcol, tez nie jestem lekarzem dlatego pozwoliłem sobie na podpórkę profesorem nauk medycznych, którego wykładu ostatnio miałem okazje posluchac.
Jak działaja półkule mózgowe bylo chyba na zajęciach biologii w podstawówce, wiec nie  traktuj tego jak jakiejs specjalnej wnikliwosci z mojej strony. Kazdy chyba slucha muzyki dla przyjemnosci ?
Raczej niewiele osób za karę ?
Jeśli przyjemnosc sprawia analiza podczas słuchania i ktoś uwaza to za "lepsze" niz sluchanie bez analizy...cóż przyjemnosci.
Nalezy przy tym pamietać, ze pewnie sa osoby które nie dosć ze słuchają i analizują muzykę jednocześnie potrafią sie golić , podciągać na drazku, czytac ksiażkę lub wszystko naraz. I to dopiero jest wyższy poziom słuchania muzyki a nie jakas tam mniej lub bardziej subiektywna analiza. Sam rozumiesz, ze są w temacie większe autorytety niż : "Heniek stwierdził ze muza jest prosta, ą, ę" :-D Z wymienionych przez Ciebie nie sluchałem ostatniego DCD ale ogólnie lubię starsze ich produkcje. Knopfler nagrywa praktycznie tą sama płytę, ale tez jakos go lubię. Pata nie slucham w ogóle, nie jest w stanie we mnie zagrać.

Analiza, analiza ... jako wyzsza forma słuchania muzyki. OK :-D
I co takiego wynika  z analizy, czego nie poczujemy w trakcie słuchania samej muzyki bez analizy, hmmmm ? :-)
Nie jest to czasami tak, ze potrzebna jest ona jako suplement w ww sytuacjach ?

Ciekawe masz wnioski, pamietaj tylko, ze nie posiadanie zadnej teorii na w sumie ciekawy temat bynajmniej nie jest oznaką szerokich horyzontów na które sie powołujesz ... niezaleznie od tego jaki typ muzyki człowieka kręci ;-)

PS. to ze muzyka nie jest skomplikowana ("prosta jak budowa cepa") nie oznacza ze jest zła. Taka prosta muza to moim zdaniem np. czarna Metallica, czy wyglupy Rammstein. I dla odmiany skomplikowane nadmuchane (moim zdaniem) aranzacje wirtuozów jak choćby Dream Theater nie stanowią o ich wybitności a  wyłacznie o świetnym warsztacie. Coverów nie będzie - bez analizy ;-)


majkel

  • 7477 / 6104
  • Ekspert
29-09-2012, 20:31
PS. to ze muzyka nie jest skomplikowana ("prosta jak budowa cepa") nie oznacza ze jest zła. Taka prosta muza to moim zdaniem np. czarna Metallica, czy wyglupy Rammstein. I dla odmiany skomplikowane nadmuchane (moim zdaniem) aranzacje wirtuozów jak choćby Dream Theater nie stanowią o ich wybitności a wyłacznie o świetnym warsztacie. Coverów nie będzie - bez analizy ;-)

-> Dokładnie tak. Nie lubię muzyki przekombinowanej lub bezsensownie przeładowanej, gdzie można wyciszyć połowę instrumentów i poziom artystyczny ani drgnie z miejsca, a jak już, to do góry. Samym fortepianem można nieźle namieszać, więc kiedy wchodzi orkiestra, to musi być słychać, że miała po co. Dlatego nikt nie będzie pamiętał, że kiedyś tam Budka Suflera występowała w towarzystwie orkiestry, a koncerty fortepianowe Chopina jeszcze długo pozostaną wzorami gatunku. Pat czy Dream Theater to są klasyczne przykłady muzycznej grafomanii od rozwleczenia i miałkości kompozycji począwszy, a na ilości wydanych tytułów skończywszy. Tutaj się posłużę lewą półkulą: policzmy średni czas powstania albumu licząc od poprzedniego i wszystko jasne.

magus

  • 20990 / 6107
  • Ekspert
29-09-2012, 22:03
gdyby stopień skomplikowania muzyki był miarą jej jakości, to można by zrobić jakieś szybkie zawody i bezproblemowo rozwiązać kwestię, kto jest najlepszym kompozytorem na świecie
tylko czy naprawdę by nim był?

muzyka ma "sięgać, gdzie wzrok nie sięga", przekonująco
a jak to zrobi, czy w sposób mniej czy bardziej skomplikowany, to już zależy od twórcy
byle osiągnął efekt
Odszedł 13.10.2016r.

lancaster

  • Gość
29-09-2012, 23:10
&feature=related

colcolcol

  • 925 / 5492
  • Ekspert
30-09-2012, 09:43
Ładnie to podsumowaliście, a chciałem się jeszcze trochę pospierać :)

marcow

  • 1045 / 5560
  • Ekspert
01-10-2012, 12:13
Mnie w przeciwieństwie do niektórych weekend minął na słuchaniu  " Wariacji Goldbergowskich " a nie na kłótniach
i bezsensownych wpisach.
Do dwóch wersji Goulda dołączyłem czarną płytę z wariacjami wykonanymi na klawesynie.
Ciekawe doświadczenie.Odniosłem wrażenie, że Gould nagrywając w 1951 roku wariacje - starał się grać na fortepianie
tak jak na klawesynie.Natomiast wersja z lat 80- tych jest grana już w taki sposób jakby była napisana na fortepian.
Max przesłuchałem też koncerty fortepianowe Szostakowicza.Mam je też w trzech wykonaniach.
Mam dwa box-y, jeden wydany przez EMI, a drugi wydany przez ukraiński Brillant na których są wszystkie
koncerty napisane przez Szostakowicza  -  skrzypcowe, wiolonczelowe i fortepianowe.
Obydwa wydawnictwa są  godne polecenia.
Mnie najbardziej odpowiadają nagrania ukraińskie.
Są to stare nagrania dokonywane przez Melodię za czasów ZSRR.
Mam też jedną, starą, czarną płytę z koncertami fortepianowymi wytłoczoną przez Melodię .
Orkiestrą dyryguje syn Szostakowicza -  Maxim, a na fortepianie gra jakiś amerykański pianista.
Nie wiem jak to się pisze bo płyta jest opisana tylko po rosyjsku  -  Jużdin Liszt.
Może ktoś coś o nim słyszał ?
I te koncerty są też ciekawie zagrane.
Ciekawe, że pierwszy koncert jest nazwany jako fortepianowy - chociaż są tam w zasadzie dwa
instrumenty solowe - trąbka i fortepian.

Max

  • 2204 / 5601
  • Ekspert
01-10-2012, 13:12
Marcow, tak naprawde, ten koncert to: Koncert na fortepian, trąbkę i orkiestrę c-moll, op. 35 (1933).
Instrumenty solowe są dwa, ale trąbka jednak spełnia rolę, nazwijmy to, uzupełniającą. A mowi się: I koncert fortepianowy, dla porządku i ułatwienia życia.

Ja mam Maksymiuka z English Chamber Orchestra / Dimitry Aleksejew.
Na tej płytce sa jeszcze wyjątkowo zabawne suity jazzowe, walce i romanse. Nigdy tego nie słuchałem, zakładając, ze to muzyka dla pokolenia 60+, ale ostatnio wracając samochodem zapuściłem sobie te, świetnie napisane, utworki rodem z wieczorków tanecznych i bawiłem się wysmienicie ! :-)

Moze zgloś do wyczyczyszcenia wątek. Szkoda, zeby to wielowpisowe cholerstwo tu sie ostało.

Max

  • 2204 / 5601
  • Ekspert
01-10-2012, 13:44
Jeszcze tytułem uzupełnienia wpisu dotyczącego płytki : Koncerty fortepianowe: Serocki, Baird, Krenz.
(DUX/ NOSPR/ Wojciechowski, Swoboda - Wodnicki)

Wczoraj kolejny raz po nią sięgnąłem i przyjemnośc odsłuchowa za kazdym większa. To oznacza, ze muza jest rasowa, czytelna i dobrze napisana. Podoba mi sie zwłaszcza koncercik Serockiego, a te wspomniane wpływy, którym ulegali niewątpliwie nasi kompozytorzy (Prokofiew, Bartok, Szostakowicz) idą po jakimś czasie w zapomnienie i człowiek, po prostu cieszy się muzyką.
Warto po tą niepozorną płytkę sięgnąć, tym bardziej, ze takie "ważne" i uznane pozycje światowego repertuaru jak: Bachianas Brasileiras, Villa Lobosa (1-3), albo suity Maxa Regera, śmiertelnie mnie znudziły, a nasza świetnie nagrana, rasowa, polska muza, cieszy i jest źródłem satysfakcji.

 

Max

  • 2204 / 5601
  • Ekspert
01-10-2012, 13:54
Nie suity, tylko wariacje na temat Hillera i Mozarta, Maxa Regera. Pochrzaniło mi się.
Ostatnio sporo nowości. Tak czy owak - nuda.