Ja niemal całkowicie podzielam zdanie Maxa. Nie do końca, bo chcąc nie chcąc słucham muzyki z plików w pracy z prozaicznej przyczyny: nie mam innej opcji. Zapewniam jednak, że Cowon X5 w połączeniu z BT 770 (32 ohm) i AKG 550 na zmianę tworzą absolutnie wspaniałą synergię. No ale nie o tym chciałem napisać, lecz o tym dlaczego podzielam pogląd Maxa. Zatem nigdy w życiu nie oddałbym/nie odsprzedałbym swojej kolekcji płyt CD. Nie jest ona bardzo okazała, ale nie o to chodzi. U mnie każdy zakup był przemyślany i z każdym wiążą się jakieś wspomnienia, emocje tudzież inne odczucia. Nie mam na myśli tylko i wyłącznie oprawy, bo ona ma znaczenie, ale przede wszystkim chodzi mi aspekt emocjonalny-uczuciowy, który ma dla mnie pierwszorzędne znaczenie. Płyty kupuję od niemal 20 lat i wierzcie lub nie na moim regale stoi około 500 płyt. I gdyby każdy z Was sięgnął po dowolny tytuł, to zanim wylądował by on w odtwarzaczu miałbym Wam do opowiedzenia całą historię mówiącą o tym akurat zakupie i o tym co za tym stało. To kawał historii mojego życia i trudno mi sprowadzić je do postaci pliku, choć jak słusznie Kolega fallow prawi: w gruncie rzeczy to jedno i to samo...0 bądź 1. Mogę się formalnie zgodzić, ale subiektywnie nie zastanawiam się nad tym technicznym aspektem - po prostu słucham: i z plików, i przede wszystkim z CD.
Swego czasu przerzuciłem sporo sprzętu, również takiego, który uważa się za tzw. hi-end. Pewnie dlatego, że słono kosztuje. Miałem m.in. EAR HP4, Lebeny i masę innego sprzętu. I wiecie co? Nie wiem po co mi to było. Wpadałem w stadium audiofilii i niemal jak opętany chciałem ciągle coś poprawiać w systemach. Straciłem po drodze istotę tego hobby, czyli przyjemność ze słuchania muzyki. Na szczęście szybko przyszło otrzeźwienie i fundamentalne pytanie: wtf? W chwili obecnej mój system to czysty prymityw :) Ale są emocje, są uczucia, są nowe płyty, a ja...po prostu jestem szczęśliwy, kiedy słucham muzyki. I nadal dość rzadko kupuję nowe płyty CD...jestem usatysfakcjonowany tym co mam i tym co z tymi zakupami się wiązało, a nade wszystko z tym, co jeszcze przede mną...:)