Co do sprzętów tanich-grających vs drogich-grających (pomijam tanie-brzmiące jak tanie i całą masę drogich-niegrających) to ostatnio miałem pewne przemyślenia na ten temat, a mianowicie czy musi kosztować aby zagrało?
Często czytujemy na forach masę porównań z chwilowych spotkań gdzie tanie urządzenia dają do wiwatu niejednej legendzie. Jako słuchawkowiec nieco obyty już z dość dobrymi słuchawkami swoje wymagania mam. Pewnego razu kolega zaprezentował mi Philips shp5401 wspomniane w innym wątku. Początkowy zachwyt, zdziwienie, ile to one potrafią, a kosztują tylko ułamek ceny takich GS1000. Nie mając przez pewien czas żadnych lepszych słuchawek nausznych i sprzętu do ich napędzenia zakupiłem i dla siebie jedną parę shp5401. Nadal mi się podobały ale po godzinie słuchania muzyki w domowych warunkach, bez presji testowania, wnioski diametralnie się zmieniają, aż w końcu zaczynam się zastanawiać co ja w nich słyszałem. Nadal uważam je za fajne słuchawki o cenie bardzo zaniżonej w stosunku do możliwości, jednak to nie jest jeszcze "to". Zbliżają się nieco do Grado SR325i głównie ze względu na bardzo zbliżoną charakterystykę i prezentację jednak czegoś jeszcze im brakuje gdy słucham relaksacyjnie, nie zastanawiając się jakie słuchawki mam aktualnie na głowie. Znając swoją muzykę z tych "większych" nauszników automatycznie zaczynam się domagać uzupełnienia braków mimo iż nie myślę o tym co mam na uszach. Podobnie było kiedyś z CAL!ami, "O kurde jakie fajne, faktycznie hi-end", a po kilku godzinach wychodzą takie kwiatki jak oszukana barwa czy tnąca góra.
Wiadomo każdy słyszy inaczej i ma inne priorytety, ale myślę, że dla równowagi warto zamieścić też i swoje zdanie :)
___________________________________________
Życie jest zbyt krótkie, by używać kiepskich słuchawek