Raz jeden w życiu rozśmieszył mnie Waglewski starszy, najstarszy znaczy sie, konkretnie Wojciech. Do dziś trudno mi w to uwierzyć, bo tata Fisza jaki jest - każdy widzi i słyszy (że mruk to jest, to mało powiedzieć, jakby kto nie widział i nie słyszał). Aż odszukałem w sieci ten wywiad, w którym to padły te słowa, co to mnie tak rozbawiły. A jeśli prawdziwi metalowcy przypadkiem wciąż to czytają, i się wkujwiają, no bo... osochozi?, no to niech się już nie wkujwiają, bo spieszę im donieść osochozi - otóż pan WuWu akurat mówił tam o metalu :)
Konkretnie tak:
pytanie: Twoi synowie też zaczynali od gitar?
odp. WW: Piotrek grał na bębnach zrobionych początkowo z garnków oczywiście, a Bartek grał na czymś, co przypominało z wyglądu gitarę. Znaleźli gdzieś ostatnio jakieś swoje pierwsze rzeczy nagrane na kasetach. To były jeszcze dzieci – oni się zafascynowali, co zrozumiałe, całą estetyką heavymetalową. Ja rozumiem, że do trzynastego roku życia to może być fantastyczne, bo chodzą ludzie w rajtuzach, do tego jeszcze smoki i różne takie historie. Pamiętam, że jak byliśmy w Kolonii i weszliśmy do jakiejś dzielnicy punkowo-heavymetalowej, no to oni zbierali wszędzie gratulacje, bo chodzili obydwaj w spodniach streczowych, nosili koszulki Kreatora, powywracane krzyże, itd. I to ich wszystko zafascynowało – cały ten teatrzyk, który myślę, że jest fantastyczny. Dopiero jak się ktoś tym teatrzykiem fascynuje, mając lat czterdzieści, to wydaje mi się to dosyć zabawne. Ale to jest taka muzyczka, którą się przeżywa jak baśń średniowieczną.
http://muzyka.onet.pl/10173,1324107,0,2,wywiady.htmlTyle, że... może głowy nie dam, ale wydaje mi się, i to wydaje mi się bardzo mocno, że w oryginalnej-papierowej wersji tego wywiadu w przedostatnim zdaniu jest mowa nie o latach czterdziestu a... czternastu :))) Co notabene bardziej pasuje, jak kto w logice bieglejszy, ten widzi. ;) Czyżby jakieś wpływy lobby metalowego na onecie? ;))