>> Cypis, 2012-08-04 08:01:34
P.S. Przepraszam Majkel za OT.
-> Nie ma za co. Natomiast pozwolę sobie zabrać głos w tej dyskusji. Otóż "kiepskie realizacje" to jest według mnie jeden z najgłębiej zakorzenionych audiofilskich mitów. Temat był dyskutowany na spotkaniu u Fallowa rok temu i są też w odpowiednim wątku wnioski na ten temat. Otóż najgorzej "źle zrealizowanych płyt" słucha się na sprzęcie klasy średniej, a nie wysokiej, ponieważ jest to sprzęt, który zaczyna pokazywać pewne aspekty muzyki niedostępne dla niższych przedziałów jakości urządzeń, natomiast robi to jeszcze w sposób nieporadny, nieelegancki, niekompletny po prostu. Te wszystkie odkryte smaczki już są pokazane, ale jeszcze zniekształcone i przez to męczące. Ja mam pewnie co najmniej kilkaset tytułów płyt licząc to, co w plikach łącznie z CD i jak do tej pory zapadł mi w pamięć tylko jeden tytuł mogący pretendować do miana źle zrealizowanego. Otóż jest to 3 Doors Down "The Better Life", a problem jest dość trywialny. Otóż słuchanie tej płyty daje bardzo dziwny obraz przestrzenny, przy zachowaniu poprawności (jak na taką muzykę) innych aspektów, natomiast owa dziwność znika kiedy się zamieni kanały lewy z prawym na połączeniach toru słuchawkowego w dowolnym miejscu. :)
Pierwszy raz takie zjawisko zauważyłem, polegające na słuchawkach na graniu za głową z niektórych albumów, np. Pink Floyd DSOTM, kiedy ubrałem HD25-1 tyłem do przodu na głowę, czyli z zamienionymi kanałami. Dotyczy to tylko nagrań korzystających z zależności fazowych, ponieważ czyste Intensity Stereo zadziała na zasadzie lustrzanej i nadal jest wszystko OK.
Tak więc po tym przydługim wywodzie mogę powiedzieć, że od pewnego momentu wraz z rozwojem jakości toru, znów coraz więcej płyt wychodziło na dobrze zrealizowane, a nawet mam taką, którą też uważałem za przejaw kiepskiego masteringu, a na końcu okazała się w tym zakresie dziełem wybitnym, tylko przez to właśnie twardym orzechem do zgryzienia dla sprzętu robiącego wrażenie co najmniej dobrego. Natomiast sama zła realizacja sprowadza się głównie do bardzo dziwnego balansu tonalnego, jak np. U2 "Pop" - ciemno lub Faith No More "The Real Thing" - za lekko, pomyłek przy podłączaniu aparatury :) - 3DD, albo niechlujnej regulacji wprowadzającej sygnał w przestery - Death Magnetic.
Jest jeszcze taka płytka Evy Cassidy koncertowa, która rozwala zdecydowaną większość systemów głośnikowych, jakie słyszałem. Ktoś by powiedział - zła realizacja. Ja mogę pogratulować dobrego samopoczucia i umówić z kolegą odsłuch, na którym ta i parę innych płyt zagra. W ogóle to z tym albumem jest związana ciekawa historia, ponieważ na ostatnim Audio Show pewien wystawiający się kątem u innego konstruktor na widok mojego kolegi zalecił gospodarzowi tego stoiska, żeby płyt od tego pana nie puszczać. Jakby to powiedzieć - znajomość możliwości własnych konstrukcji to rzecz cenna. :)