Z ciekawszych informacji, dla mnie najciekawszych:
17.10.2011 - premiera najnowszego krążka COMY !! !! !!
Album potocznie zwany jako "czerwony" lub jak wolą niektórzy Coma - Coma; kojarzy mi się z Metallica - Black Album zwany również Metalica - Metalica.
Obawiam się, że będzie to krążek ... niestety, po raz pierwszy, komercyjny :(
Dlaczego tak uważam? Cóż po Angielskojęzycznej próbie podbica zachodnich rynków, po komercyjnej popowejj bardziej niż Rockowej płycie lidera zespołu (Rogucki - Loki-Wizja dźwięku) nadszedł czas na Singiel promujący nową płytę ..
&feature=related
Po wysłuchaniu tego, świeżutkiego bo kilku dniowego Singla ... cóż, brzmienie to nie ma zupełnie nic wspólnego z brzmieniami z poprzednich trzech albumów. Singiel to ewidentny popowy atak na "mainstream" - jako fan dokonań zespołu czuje się zawiedziony; dla mnie jest to taki muzyczny "strzał w pysk". "Leszek Żukowski", "Spadam", "Cisza i Ogień", "Zaprzepaszczone siły wielkiej armii świętych znaków" i wiele innych wspaniałych ROCKOWYCH kawałków .... taki dorobek do czegoś zobowiązuje!
Wyobrażacie sobie choćby Metallicę nagrywając coś w stylu "Kroplą deszczu namaluję cię. A potem długo sam... sam w to nie uwierzę...". Ja nie. W przypadku Comy nie trzeba sobie tego wyobrażać, można już posłuchać.
Jeśli płyta "czerwona" jest cała w klimacie singla... i tak ją kupię, mam wszystkie dokonania Comy na CD, ale może skończyć tak jak angielskojęzyczny "Excess", 4 razy w odtwarzaczu i wieczne odpoczywanie na półce.