Pastwa świat rozumie w absurdalny i dość ułomny sposób, jakby to powiedział Leszek Kołakowski jest to świat siekierą ciosany. Wszystko jest w nim bowiem podporządkowane kultowi przyziemnej przyjemności. Niestety jest to wizja ludzkiego świata niezwykle bałamutna i fałszywa. Zakłada ona, że owe,używając tu heideggerowskiej kategorii - doznanie ludzkiego bycia w świecie- można jedynie do niej zredukować. A gdzie jest poświecenie, cierpienia, godność, współczucie, odpowiedzialność, ryzyko, trud poznania, które w ludzkim doświadczeniu przecież istnieją. W pastwowym świecie wszystko to znika, bo trudno przecież między nimi a hedonizmem postawić znak równości,a to przecież czyni Pastwa, nie rozumiejąc zupełnie, że jest to zwykłe regressus ad absurdum.
To nie jest kwestia istnienia jakiś wartości logicznych, bo one nie odgrywają jakiegokolwiek znaczenia, ale jest to pytanie o to jakie sensy aksjologiczne budują naszą ontologię?!
Świat Pastwy jest światem jednowymiarowym, antyludzkim, zredukowanym do tego by się nażreć, pochędożyć, wysrać i sprawić sobie przyjemność słuchając jakiegoś popowego muzaka. Jego świat to karykaturalne postrzeganie rzeczywistości, nie tyle śmieszne ile tragiczne i niebezpieczne.
Pastwa zapewne nigdy nie sięgnął do dokonań mistrzów kina- włoskich realistów, filmowych realizacji Ingmara Bergmana czy Kieślowskiego, z pewnością obca mu jest proza Hugo, Stendhala, Dostojewskiego, Prousta, Saint-Exuperego, Iwaszkiewicza czy Miłosza, bo ona będąc lustrem, w którym możemy dostrzec siebie, pozwala jednocześnie zrozumieć, że doświadczenie ludzkiej egzystencji ma charakter wielowymiarowy i nie jest zredukowane jedynie do sprawiania sobie frajdy. Pastwa nie czytał też zapewne wojennych reportaży Wańkowicza, wspomnień żołnierzy-Arcta, Filara, Marchela i nie jest w stanie pojąć, że tymi ludźmi nie kierował hedonizm, ale odpowiedzialność i troska o los ojczyzny, głębokie poczucie honoru i godności. Pastwa nie zna również wspomnień byłych więźniów obozów koncentracyjnych- Borowskiego czy Dziewięckiego,nie zna wspomnień tych, którzy przeżyli piekło sowieckich gułagów-Sołżenicyna czy Szałamowa i nie jest w stanie zrozumieć, że jedynym doświadczeniem egzystencjalnym jakie było im dane zaznać, było cierpienie. W paskudnym, wypaczonym świecie Pastwy takie doświadczenia bytu nie istnieją- Oświecim czy Kołyma to są miejsca niekończącej się szczęśliwości, bo tylko posiadanie tejże szczęśliwości wedle Pastwy jest usensownieniem ludzkiego bytu.
Dla mnie pastwowy świat jest światem nie tyle nieprawdziwym i szkodliwym, ale jest przede wszystkim światem wartości, które wzbudzają we mnie czyste obrzydzenie i napawają mnie wstrętem.
I jeszcze słów kilka do Maxa- otóż intuicyjne podejście do sztuki i użycie jej jako narzędzia do jej zrozumienia jest w rzeczy samej przyznaniem się do tego, że jest się niewolnikiem myślenia osadzonego na potocznym doświadczeniu, myślenia antyracjonalnego, i życzeniowego, które może prowadzić tylko na manowce. O ile doświadczenie intuicji jest uzasadnione w akcie twórczym, to o tyle wykorzystywanie jej w akcie poznawczym jest czystym absurdem. Wybitny polski psycholog Edward Nęcka w „Przyczynku do teorii intuicji” wyraźnie wskazuje na to, że posiłkowanie się intuicją ma charakter bezwysiłkowy i oparte jest na subiektywności i przeświadczeniu. Zarazem też stanowi przeciwieństwo rozumowania racjonalnego, opartego na budowaniu koherentnych uzasadnień.
Cóż, jak już wcześniej podkreśliłem, będąc zwolennikiem intelektualizmu estetycznego,w doświadczaniu dzieła sztuki nie znajduję dla intuicji żadnego uzasadnienia a posługiwanie się nią uważam za wypaczenie. Teza ta jednocześnie jest odpowiedzią na dość nieudolną maxowa próbę zakwestionowania prymatu zastosowania użytecznych poznawczo narzędzi intelektualnych nad zdradliwym posługiwaniem się antykonstruktywistycznym przesądem, zabobonem, bojaźnią i bezsilnością do tego co obce i nieznane. Jest też protestem wobec ich użycia w przestrzeni teoriopoznawczej dotyczącej sztuki, ze względu na tychże uzurpacyjny i destrukcyjny, antyhumanistyczny charakter, niwelujący w swej istocie możliwość uczestnictwa w zgłębianiu sensu dzieła sztuki i będących wobec sztuki czystym aktem barbarzyńskiej profanacji.