Historia co najmmiej dziwna jak na temat o opampach, ale tutaj ją opiszę.
Jakiś czas temu Fury zaczęła mi pierdzieć i buczeć. Sprawdziłem wszystkie kable, przełożyłem lampy z Sensaurisa... dalej buczy - jakby zwarcie.
Wyciągam kable z RCA... cisza, jest ok! Próbuję znów podłączyć kable... z odłegłości 10cm zaczyna buczeć, a nawet nie dotknąłem wtykami do gniazd!
No fajnie, myślę, Fury się zjarała. Piszę do Lana, "może coś z masą" - mówi. Ok, szykuję się do wysyłki, w międzyczasie mam trochę na głowie i zwlekam z wysyłką... Ten sam zestaw z Sensaurisem gra idealnie. No ewidentnie Fury szwankuje.
Minęło trochę czasu...
Dzisiaj postanowiłem jeszcze raz sprawdzić Fury, ale z odtwarzaczem MP3 (Fury już stała koło pudła do zapakowania). Odpalam wzmak i podłączam H320 i.... gra, nic nie buczy. Hmmm... myślę, bywa, że coś czasami wraca do normy samo z siebie. Taszczę Fury na swoje miejsce, odpalam, podłączam wszystkie kable, Lampucerę i... nosz kur.... znów to samo co wcześniej, buczy i pierdzi! Podłączam H320.... jest OK.
Mieszam kablami, lampami - z lampucerą szmelc. No ale przecież z Sensaurisem to samo zestawienie grało idealnie.
Co jest grane, pytam sam siebie. Podłączam Sensaurisa do Lampucery i jest ok.
Olewam sprawę, nie chcę się dalej wkurzać, wyślę do Marka, On sprawdzi co i jak, ale jeszcze jedna desperacka myśl mnie nachodzi. Podłączam znów Fury do toru, ale przed włączeniem Lampucery postanawiam wymienić w niej opampy. Zamiast 8066 wkładam 8599, odpalam i... GRAAA!!
Na szczęście mam drugi, zapasowy 8066, wkładam i znów buczy, znów podmiana na Sensaurisa i jest ok.
Wychodzi na to, że Fury nie lubi się z 8066. Teraz moje pytanie: JAK TO MOŻLIWE?
Ma ktoś jakąś teorię?