Znajomy przyniósł mi dzisiaj wkładkę gramofonową, to przetestowania, w miejsce mojego ELAC-a. Ta wkładka to Goldring 1042, MM, z zaawansowanym szlifem typu Gyger S.
Wbrew temu co się pisze na necie o sporych kłopotach w ustawianiu tej wkładki całość konfiguracji, zajęła nam ok. 5 minut, łącznie z naciskiem. Innymi słowy nie pieprzyl...śmy się specjalnie z ustawianiem. Styczna, trafienie w punkt i kontrola nacisku za pomocą wagi Pro-Jecta.
Użyliśmy standardowego i prostego wzornika Thorensa (1 punkt) dedykowanego do mojego ramienia TP 16 MkIII. Nawet nie bawiliśmy się w regulację AS lub azymuntu. No i ..........
... i do teraz nie mogę pozbierać się po tym odsłuchu a moja szczęka nie podniosła się jeszcze z ziemi.
To co usłyszałem to niewątpliwie najlepszy dźwięk który udało się uzyskać z mojego systemu - energia, naturalność, wrażenie przebywania muzyków w pomieszczeniu, ilość szczegółów, wyraźnie zarysowane miejsce instrumentów, scena na boki, scena w głąb....... ble, ble, ble.... mogę tak jeszcze piać z zachwytu jeszcze długo ...... muzyka.
Jeżeli miałbym to skwitować jednym słowem, dla mnie, to napisałbym, że zagrało "za-je-bi-..cie", czyli tak, że gęba sama zaczyna się uśmiechać a na rękach pojawia się gęsia skórka. Nie chodzi tutaj tylko o porównanie z moją starą wkładką ale chodzi o porównanie w skali absolutnej, z różnymi źródłami, których sporo miałem już u siebie - CD Playery z różnych segmentów cenowych, różne DAC-i, różne gramofony, chociaż te ostatnie raczej z klasy podstawowej.
Powiem więcej. Dla mnie to jeden z najlepszych, całościowo, dźwięków jaki udało mi się usłyszeć kiedykolwiek. Może nie powinienem tak nieskromnie pisać ale w moim odczuciu ten Goldring na moim 25 letnim Thorensie zagrał rewelacyjnie i może tylko kilka systemów których osobiście słuchałem zrobiły na mnie większe wrażenie. Testowaliśmy Goldringa na różnych płytach - Tool, Obywatel GC, Peter Gabriel, Tom Waits, jakaś jugosłowiańska muzyka ludowa i za każdym razem było świetnie, czasami trochę inaczej ale za każdym razem ciekawie i wciągająco.
No i co mam dalej napisać ? Przesadzam ? Że to bzdura, że stary gramofon za kilkaset złotych potrafi tak zarąbiście zagrać ? (No OK, wkładka kosztuje swoje - ok 1tys ale w stosunku do możliwości drogich źródeł których słuchałem to i tak śmiech na sali).
Wyrosłem już z audiofilskich "napadów gorąca" i raczej spokojnie i sceptycznie podchodzę do odsłuchów ale to co usłyszałem dzisiaj spowodowało u mnie szybsze bicie serca a mojego kota, który też słuchał tego Goldringa, wpędziło prawie w alkoholizm bo właśnie poprosił mnie o drugą szklankę whiski i wypala 5-tego papierosa bo nie może się biedaczyna jeszcze uspokoić.
Znienawidziłem znajomego bo wziął z sobą tego Goldringa i zmusza mnie do nabycia własnego egzemplarza. To jest podłe ! :-)))