Jeszcze takie luźne spostrzeżenia na temat sposobu prezentacji dźwięku przez gramofon.
W zasadzie, w technicznym znaczeniu, dźwięk cyfrowy jest poprawniejszy - szersza skala, dynamika, szybkość, ilość szczegółów ale ......z analogu ma się wrażenie hmmm, nie wiem jak to nazwać, .....większej soczystości i gładkości. Więcej jest powietrza i planktonu. Można to określić mianem naturalnego tła ....lub ...diabli wiedzą jak to nazwać....
Może bardziej obrazowe będzie takie porównanie.
Kupujemy truskawkę w markecie - ze szklarni, tak prawie wielką jak mała gruszka, idealnie czerwoną, wizualnie super i ideał truskawki nadający się na rozkładówkę w kolorowym magazynie ogrodniczym. Potem jemy truskawkę i okazuje się, że smakuje całkiem nieźle ale gdzieś tam w tle czuć te sztuczne nawozy i inne pestycydy. To oczywiście dźwięk cyfrowy.
W wypadku gramiaka truskawka jest niby taka optycznie ....pospolicie zwykła, prosto z pola, zabrudzona piachem i lekko nadgryziona przez jakąś sympatyczną larwę ale za to jak się ją spróbuje to niebo w gębie ......, no kurna chata!....jednak coś w tym analogu jest. :)
PS. Boże, ale ze mnie pierdoła :-)