Kinowy bas? Paweł, nie zepsułeś ich przypadkiem? ;-)
Tak mi się skojarzyło bo akurat wcześniej oglądałem nową Godzillę i pomruki, efekty, wybuchy itp były na takim poziomie, że nie widzę potrzeby chodzenia do kina mając dół w takiej wersji :-)
Wcześniej nawet nie przyszło mi do głowy, żeby próbować z małymi padami, zazwyczaj kończyło się to bałaganem przestrzennym, "ściśnięciem" dźwięku i graniem w głowie, a tutaj jest wręcz odwrotnie. Holografia na plus, a dokładniej sama scena jest nieco węższa, ale za to lepiej rozciągnięta w pionie, gdzie na jumbo padach (o czym pisałem już wcześniej) talerze perkusyjne latały mi na wysokości oczu, zaś w poziomie było nieproporcjonalnie szerzej. Widać zależy od egzemplarza to raz, a dwa te pady jednak grają równiej z każdym modelem z jakim je testowałem do tej pory.
Wracając jeszcze do basu, nie traci on na impakcie, ale staje się wyraźnie masywniejszy. Kolejny plus to wybrzmienie w okolicach szczytu (czyli na około 100Hz) wyraźnie się skróciło, a więc nie ma tak silnego efektu grania basem nawet tam, gdzie go nie ma. Chociaż brzmienie całościowo jest dosyć ciemne, o bardzo masywnym "cielsku". Podejrzewam, że to wszystko może jeszcze ulec zmianie gdy się wygrzeją do końca. RS1 wypadają na razie na minimalnie szybsze, a więc gdzieś tam jeszcze brakuje tym PS'om rozegrania. To na pewno powinno zdjąć trochę nadmiarowej masy z dźwięku i wprowadzić nieco więcej powietrza, bo na razie to idą jak czołg. W realizacjach death metalowych z niskim strojeniem gitar aż się kotłuje :-)