Lepsze jeśli chodzi o techniczne pojmowanie dźwięku to nei były w niczym. Nie ta głębia, nie ten impakt, nie ten detal, nie ta rozdzielczość, klimat też nie ten bo nie dopalały średnicy, sopran się nei skrzyły... ale to jak ten dźwięk płynął, jak bas delikatnie bił ciepłem, średnica płynęła razem z sopranami w tle, te delikatne wyważenie tonacji i ogółem dźwięk taki wypełniony magią, ciągnący wybrzmienia z racji na mneijszą szybkość stosunkiem do RS2e. Wszystko płynęło zupełnie bez przeszkód z minimalną dodaną energią na przełomie sopranów i średnicy. Zadziwiające było to jak ten dźwięk potrafił być jedynie tłem i nei wchodzić do głowy a jednoczesnie angazować. Mozna wybrać czy słuchasz muzyki krytycznie, czy w tle, nie to co przy PS500e na moim obecnym secie że angazują całą uwagę. RS2e są klimatyczne i dopalone, lekko dopalone jakby analiza i barwa jednoczesnie, PS500e prawdziwe i wystrzałowe, równe, rozdzielcze, kasują wszystko do 4000zł może nawet do 5000zł, za to SR225e słodkie i ciepłe, wypełnione samą muzyką po brzegi bez zbednej analizy, detali, skoków dynamiki i wystrzałów na basie, puszki prawdziwego melomana. Miałem wiele słuchawek ale tylko z jednymi łapałem się na takiej rzeczy - siedze w pracy i nagle taka myśl "cholera, tu taka chujnia, ale przecież SR225e w domu, zaraz będę mógł obcować z muzyką w taki magiczny sposób". Tylko z nimi tak miałem. Sprzedałem bo połasiłem się na 600zł. Człowiek jednak głupi jest. Takiej słodyczy i wypełniania już później nie słyszałem nigdzie. Taki kawałek jest Masive Attack- Paradise Circus, to jest kurwia MAGIA na SR225e. Dosłownie.