Ja nic nie pisalem o naturalnym brzmieniu Grado, raczej przeciwnie :)
Osoby zajmujace sie realizacja muzyki nie sa narazone na zawodowe ubytki sluchu tak jak muzyce estradowi. Ci po prostu naturalnie traca sluch, osoby koncertujace na estradzie nie dosc ze traca sluch z wiekiem to jeszcze sa grupa zawodowa wysokiego ryzyka w tym wzgledzie. Oczywiscie w pelni sie zgadzam, ze chca po prostu slyszec te czestotliwosci. Nie chodzi tu w moim mniemaniu o naturalnosc (to w pelni subiektywne odczuciu kilka zdan pozniej) tylko wyrownanie pasma przenoszenia.
Mysle, ze ze wszystkich postow Rolandsingera i moich widac czarno na bialym ze zaprzeczamy temu jakoby produkty firmy Grado mialy cokolwiek wspolnego z "natura" w naszym mniemaniu.
Trzeba uscislic, ze my piszemy raczej o wyzszych modelach gdzie ta karykaturalnosc osiaga szczyt, SR60 to calkiem normalne, sluchalne fajne sluchawki.
Pan Grado swoje lata juz ma, poza tym jemu przyswiecala wizja zaprojektowania sluchawek by cieszyc sie glosem swojej ulubionej Divy. Dla mnie - do klasyki - trudno o subiektywnie lepsze sluchawki niz Grado GS1000, pozostaje jednak fakt ze w zasadzie do zadnej innej muzyki sie one juz srednio nadaja gdyz karykatura zbyt bardzo daje o sobie znac, zwlaszcza do realizowanej na wspolczesna modle.
Gdyby jednak 4K PLN to byl dla mnie wydatek taki jak kupno Kossow Porta Pro, z pewnoscia kupilbym sobie takie sluchawki by sluchac na nich tylko i wylacznie dobrze zrealizowanej klasyki, do innej muzyki z pewnoscia bym ich nie uzywal.
W realizacjach bez kompresji i generalnie starszych jest jeszcze tyle luzu i taki margines na equalizacje, zwlaszcza w klasyce - ze taka karykaturka jak wyzszy model Grado faktycznie czyni przekaz bardziej dosadnym, bezposrednim, zywiolowym, obecnym, zadziornym, emocjonalnym czy co tam jeszcze.