>> Piotr Ryka, 2009-05-26 21:03:13
Zanim siądę do pisania recenzji Moonlighta, mała refleksja na kanwie ostatnich wydarzeń. Otóż odwiozłem wczoraj Heeda do dystrybutora, czyli Nautilusa, a tam w płacz, że przecież tylko parę dni go miałem, a on całkiem nie wygrzany i jak tak można, i trzeba wygrzać, i tak dalej.
Tak zapytam nieśmiało, czy wygrzał się już przybysz ze słonecznych Węgier? Bo ja już nowy zasilacz zdążyłem wysezonować do Moonlighta. Wkrótce sobie pojadą do nowego domu. Zasilacz nieco poprawiłem, jest jakby lekko jaśniejsza i słodsza średnica, ale to niuans, który nie wpłynąłby na zawartość recenzji. A może to właśnie Moonlight się dogrzał? Z moim prywatnym zasilaczem (do recenzji go pożyczałem) też miałem wczoraj wrażenie, że jest słodziej. A może po prostu uszy mi wypoczęły... W każdym razie delikatne zmiany w zasilaczu dają zmiany w brzmieniu, nawet w nasyceniu i rodzaju barwy dźwięku. Chwilowo mam swój ideał. ;)