Mi to wyleciało z głowy że takie coś było :) Pierwszy raz dowiedziałem się o istnieniu takiego systemu kupę lat temu i było to w rosji :)
To były jeszcze chyba 90-te lata zeszłego wieku. Ruskie robili takie coś ale szczerze wątpię że to ich pomysł, no chyba że to było związane z jakąś rakietą- czołgiem itp.... Zakładam więc że Philips robił zestawy głośnikowe z takimi czujnikami itd.....
Pomalutku dłubię w tym potworze :) Nazwałem go Opa Philips :) Zostać dziadkiem w jego wieku w sumie żaden problem- gorzej z kondycją jaką on jeszcze posiada. No ale to faktycznie była Belle époque dla sprzętów grających. Nowe pomysły- brak oszczędności materiałowych itp. Drogie to było i nawet w bogatych krajach nikt takiego sprzętu za darmo nie rozdawał ale nie płaciło się za sam bełkot marketingowców. Tylko ciężka kasa przekładała się na ciężki sprzęt :) Którego piachem nie trzeba było dociążać.
No a wygląd - taka moda wtedy była .
Nie zdziwiłbym się gdyby ktoś z tych na zdjęciu miał u siebie w kajucie takiego Opę Philipsa hehehehe
No to sobie tak czyszczę pomału- ale niech to szlag tą modę na wklęśnięcia-rowki itd....
Nawet moja pani wyraziła zainteresownie tym sprzętem ale patrząc na Opę powiedziała:
Ja bym tego nie czyściła za cholerę w tych zakamarkach :(
I wtedy mnie olśniło hehehehehehehe
La belle époque ! no właśnie
Taki Pan Herr za ciężko zarobioną twardą walutę kupił takiego Opa Philipsa- przyniósł do domu - włączył - zachwycał się tak dźwiękiem jak i formą zewnętrzną sprzęciora. Ale to nie wszystko! Te wszystkie zakamarki to specjalnie zrobione dla Pani Frau !
W pewnym sensie, bo naprawdę to dla Pana Herr :)
No bo tak: Idzie taki Pan Herr do roboty- Pani Frau zostaje w domu i coś powinna robić, nieprawdaż?
Pan Herr jeszcze przed wyjściem może tu i tam zaprószyć parę paproszków. Gdy wraca do domu to w kilka chwil może się połapać czy
Pani Frau robiła to co powinna pod nieobecność Pana Herr czy może gdzieś na boku w kulki leciała.
--- tak na głos mówiłem o moim odkryciu.
Przestałem drążyć temat bo widzę że moja Pani coś tak dziwnie patrzy- jedno oko zmrużone.
W zasadzie nie dlatego zaprzestałem że tak się patrzeć zaczęła - nie nie :)
Tylko z powodu lokalizacji materii w przestrzeni i ogólnie z powodu praw fizyki.
No bo moja Pani stała akurat po tej stronie Opy Philipsa gdzie nie ma transformatora. No i ok ktoś powie- gdyby złapała to nic jej się nie stanie ! Fakt- jej nic.
Ale Opa Philips mógłby po uchwyceniu pod wpływem impulsu uzyskać duże przyśpieszenie. A lekki to on nie jest- czyli mógłby zgromadzić sporą ilość energii kinetycznej. Która niechybnie uległaby wyzwoleniu w kontakcie z moją głową. I to jeszcze kontakt ów byłby od przeciwpołożnej strony- czyli tam gdzie jest transformator.
O ile Opa Philips miałby szansę przetrwać- bo to jednak spory kloc z dużą zawartością substancji metalicznych- to moja bańka już raczej kiepsko. Niechybnie usłyszałbym anielskie chóry- bądź piekielne metale i na bank ich źródłem nie byłby sam Opa Philips.
Taaa kiedyś to były fajne czasy :)