Tak. Dawno to nikt nie pisał ale to nie znaczy, że w temacie nic się nie dzieje.
Otóż od pewnego czasu stałem się szczęśliwym posiadaczem pierwszej wersji Klipsch Heresy. Nie było tu mowy o "braniu w ciemno". Kolumny te pochodzą od mojego znajomego były już u mnie testowane i to z bardzo pozytywnym skutkiem.
Chciałbym się podzielić kilkoma spostrzeżeniami dotyczącymi tych kolumn. Może komuś się to przyda a może nie.
Po pierwsze primo. Dla przypomnienia do tej pory moimi podstawowymi były Focale C800 czyli JMLab Antea w postaci kitu. To na serio nie są złe kolumny ale...... teraz grają.... grają podłączone do kina domowego :)
Zostały niestety wyparte przez brzydsze, gorzej wykończone, starsze i tańsze kolumny. Słowem wjechało do pokoju coś o niższym współczynniku akceptacji przez żonę :)
I tak. Ostatnio moje systemy z racji prowadzonych prac remontowych domu przemieszczały się do różnych pomieszczeń o różnej kubaturze 4.2 x 5m x 2,7 i 4.2 x 5m x 2,1. Pomieszczenia te były typowo aczkolwiek różnie umeblowane. Wspominam o tym aby zasygnalizować fakt testów w różnych warunkach odsłuchowych. Dodam tylko, że są to warunki normalnego mieszkania a nie laboratoryjno-audiofilskie.
Jak grają Heresy? Szybko i bezpośrednio. Nie są to kolumny dla recenzenta audiofilskiego. Rozbierając pasmo na części bo można w zasadzie się doczepić do wszystkiego. Że bas nie schodzi bardzo nisko (o tym trochę póżniej), że wysokie nie są
zróżnicowane, że średnica nie jest dogrzana, że tuba podbarwia itd. Wszystko to prawda. Problem polega na tym, że całościowo ujmując dźwięk Heresy można napisać, że to prawda ...gówno prawda :)
Robiłem sporo eksperymentów z ustawienie Heresy w pokoju i w zasadzie potwierdzają się te same spostrzeżenia niezależnie od pokoju w którym słuchałem tych kolumn.
Sprawa pierwsza. Krzywdę tym kolumnom robią te osoby, które ustawiają te kolumny na typowych podstawach, wychodząc z założenia, że silnie kierunkowe kolumny tubowe powinny mieć głośniki na wysokości głowy słuchacza. Jest to moim zdaniem błąd ponieważ to ustawienia zaburza równowagę tonalną tych kolumn. Heresy w takim ustawieniu zaczynają siać wysokimi, które dodatkowo zagłuszają średnicę. Do tego trzeba dodać a raczej odjąć kwestię basu. Mam na myśli to, że na stojakach Heresy mają zdecydowanie za mało basu a przez to znowu w tyłek dostaje średnica (tak, to nie błąd).
Jak więc moim zdaniem ustawiać Heresy? Moim zdaniem tak jak to przewidział Paul Klipsch. Bezpośrednio na ziemi lub na opcjonalnych podstawkach, które podnoszą front o ok 6 cm natomiast tył o 2 cm dając lekkie podniesienie przedniej ścianki w górę.
Nagle się okazuje, że Heresy, teoretycznie dające dźwiękiem po kolanach, stają się głośnikami zrównoważonymi. Nie dominuje w nich żadne pasmo. Kiedy trąbka ma przeciąć powietrze jak strzała to przecina. Kiedy wokal ma być ciepły, zmysłowy fizjologiczny... to jest taki. Scena? w niektórych nagraniach mała jak budka lęgowa dla ptaków, w innym nagraniu szeroka jak stodoła. Czasami 5 m za kolumnami czasami n.p. wokal słyszę 2 metry przed moim nosem.
Kiedyś czytałem, że Heresy mają zbyt mało basu. Dobre żarty. Owszem, ich bas nie jest tektoniczny ale świetnie kontrolowany i zróżnicowany, jednak absolutnie nie jest go za mało, szczególnie w pomieszczeniu o pow 22m.
Czyli mamy punkt 1. Moim zdaniem im niżej umieścimy Heresy tym lepiej.
Kwestia odległości od ścian bocznych i od ściany tylnej.
Robiłem eksperymenty zarówno z ustawieniem bezpośrednio w rogach pokoju, blisko ściany tylnej jak i z ustawieniem bardziej na środku pokoju w nieznacznym oddaleniu od ściany tylnej i metrowym od bocznej. Heresy ustawione w rogach mają zbyt podbity bas. Jest bardziej pneumatyczny niż muzyczny. Scena jest fajna ale bas psuje dużo. To samo kiedy Heresy stoją bliżej siebie i bardzo blisko ściany tylnej. Znowu pojawia się pneumatyczny bas. U mnie najlepiej sprawdziło się ustawienie metr od ścian bocznych i 0,5 m od ściany tylnej.
Podbarwienia/zniekształcenia tuby. Tak. Są. Przynajmniej ja to wyłapuję.
Przy wyższej średnicy, na bardzo małym zakresie częstotliwości, pojawia się "meszek" na dźwięku. Dodatkowa, niepożądana "informacja", której nie ma n.p. na Focalach.
To są sekundy, ułamki sekundy. Trzeba się jednak bardzo wsłuchać aby to wychwycić i tylko podczas odsłuchów mających na celu analizę a wręcz dowalanie się do dźwięku z tych kolumn. Przy normalnym słuchaniu tego się zwyczajnie nie słyszy.
Co się słyszy z Heresy? Niestety napiszę banał audiofilski. Słyszy się muzykę :) Emocje publiczności w sali koncertowej lub w klubie jazzowym. No kurczę .... nie wiem jak to opisać. .... te kolumny dobrze symulują prawdziwą muzykę. Jest świetna "wizualizacja" muzyków, dźwięków itp. Muszę jednak przyznać, że wokale a konkretnie ich symulacja, jest lepsza na Tannoyach naszego kol. Lutka. Przynajmniej tak je pamiętam.
Hmmm.... Heresy to najtańsze Klipsche. Kosztują w skali audiofilskiej żadne pieniądze. Dają bardzo dużo z siebie. Nie są to kolumny relaksacyjne jak Sonus Faber. Nie są to kolumny idealne ale ....mają to coś :)
To wszytko bez audiofilskich kolców, z założoną maskownicą, z terminalami gorszej jakości niż kostka w puszcze prądowej
w domowej sieci zasilania. Obudowa z kilku kawałków sklejki wykończona jak stara ławka w parku i to wszystko konstrukcja sprzed chyba 50 lat (moje egz. mają ok 30).
I co? I gra gitara :)